Sięgamy po nie każdego dnia, często uważając je za zdrowe, lekkie i bezpieczne. Ale czy na pewno wiemy, co tak naprawdę kryje się w ich składzie? Najnowsze badania rzucają cień na popularne produkty, które wielu z nas traktuje jak stały element codziennej diety.
Zaskakujące wyniki testów
Badania przeprowadzone przez Fundację Pro-Test ujawniły niepokojące dane dotyczące popularnych jogurtów naturalnych dostępnych w polskich sklepach. Prawie połowa z przebadanych próbek wypadła negatywnie, co zaskoczyło nie tylko konsumentów, ale i samych ekspertów.
W ramach analizy wzięto pod lupę produkty od znanych i powszechnie dostępnych marek. Testy sprawdzały m.in.
- zawartość bakterii fermentacji mlekowej,
- obecność szkodliwych związków chemicznych,
- zgodność składu z informacjami na etykiecie.
Efekty? W wielu przypadkach wykryto nieprawidłowości.
Niepokojące substancje w jogurtach
Największe zastrzeżenia dotyczyły wykrycia w części próbek pozostałości środków czyszczących i substancji, które mogą mieć działanie drażniące lub alergizujące. Choć ich stężenie nie przekraczało norm toksyczności, obecność takich składników w produktach mlecznych budzi poważne pytania o jakość produkcji i nadzór nad procesem technologicznym.
Eksperci podkreślają, że nawet niewielkie ilości tych związków mogą mieć negatywny wpływ na osoby wrażliwe, w tym dzieci, osoby z alergiami czy problemami trawiennymi. Obecność tych substancji w żywności nie powinna mieć miejsca – zwłaszcza w produktach reklamowanych jako „naturalne” i „prozdrowotne”.
Jak wynika z raportu Fundacji Pro-Test, w czterech jogurtach dostępnych na polskim rynku wykryto obecność chloranu – związku chemicznego, który może wpływać na działanie tarczycy i nie powinien występować w produktach spożywczych. Dotyczy to:
-
Fruvita Jogurt Truskawkowy – 0,040 mg/kg
-
Mlekovita Jogurt Polski Truskawkowy – 0,021 mg/kg
-
Bakoma 7 zbóż Jogurt z Truskawkami i Ziarnami Zbóż – 0,015 mg/kg
-
Mlekpol Jogurt Truskawkowy – 0,011 mg/kg
W pozostałych pięciu testowanych produktach chloranu nie wykryto. Mimo to obecność tej substancji w tak popularnych produktach budzi poważne zaniepokojenie wśród ekspertów i konsumentów.
Bakterie? Tak, ale nie zawsze te właściwe
Celem badań było również sprawdzenie, czy jogurty faktycznie zawierają żywe kultury bakterii, które mają wspierać florę jelitową. W kilku przypadkach ich liczba była znacznie niższa niż deklarowana na opakowaniu, a w jednej z próbek nie wykryto ich wcale.
To oznacza, że konsumenci mogą być wprowadzani w błąd, sądząc, że sięgają po produkt o korzystnym działaniu na zdrowie, podczas gdy jego wartość probiotyczna jest znikoma lub żadna.
Nie tylko skład, ale też opakowanie
W raporcie zwrócono również uwagę na jakość opakowań, które w niektórych przypadkach mogą przenosić niepożądane związki do produktu – zwłaszcza podczas przechowywania w niewłaściwych warunkach, np. przy zbyt wysokiej temperaturze.
Dodatkowo, badacze zauważyli, że część etykiet zawiera nieprecyzyjne lub mylące informacje, co utrudnia świadomy wybór konsumentom. W wielu przypadkach określenia takie jak „bio”, „naturalny” czy „bez dodatków” nie miały realnego pokrycia w składzie produktu.