Sąd Rejonowy w Grudziądzu wydał właśnie wyrok w sprawie nadgodzin. Sprawę pani Joanny rozstrzygano przez niecałe 10 miesięcy, a ostatecznie sąd przyznał jej 100 tysięcy złotych. Zdaniem sądu praca w weekendy, w tym konkretnym przypadku, nie jest “zadaniowym czasem pracy”.
Pracowała po godzinach za darmo
Pani Joanna była zatrudniona na etat, a rozliczano ją na podstawie ambitnych celów sprzedażowych.
Przez długi czas zatrudnienia kobieta nie otrzymywała żadnego wynagrodzenia za pracę po godzinach, np. w weekendy. Po godzinach natomiast musiała pracować, bo zadania wyznaczone przez jej pracodawcę nie były możliwe do zrealizowania w ciągu 8 godzin pracy.
“Zadaniowy czas pracy”: Nie w tym przypadku
Sprawa niewypłacania nadgodzin i zasłaniania się przez pracodawcę zadaniowym czasem pracy trafiła do Sądu Rejonowego w Grudziądzu.
Sąd uznał, że zadaniowy czas pracy to jedno, a nieprzestrzeganie obowiązków dotyczących czasu pracy to drugie.
Pani Joanna, jej podwładni i inni przełożeni zgodnie potwierdzili bowiem, że praca, jaką musiała wykonywać nie była możliwa do wykonania w ciągu 8 godzin.
"Wszyscy oni potwierdzili, że praca nie była możliwa do wykonania w ciągu 8 godzin" - napisał na platformie LinkedIn adwokat dr Grzegorz Ilnicki, który reprezentował panią Joannę.
Pracodawca musi udowodnić, że pracę da się wykonać w 8 godzin
Adwokat pani Joanny w rozmowie z WP Finansowe wyjaśnił, że to na pracodawcy leży obowiązek udowodnienia przed sądem, że zlecone zadania da się wykonać w ciągu 8 godzin pracy.
Biorąc więc pod uwagę zeznania pani Joanny i jej współpracowników oraz fakt, że pracodawca ewidentnie nie udowodnił do tej pory, że wykonanie zadań w ciągu 8 godzin jest możliwe, sąd stanął po stronie powódki.
100 tys. zł plus odsetki: Wyrok nieprawomocny
Sąd Rejonowy w Grudziądzu uznał, że kobieta pracowała po godzinach, za co nie dostawała wynagrodzenia.
Przyznał jej więc 100 tys. zł wraz z odsetkami z tytułu zaległych nadgodzin. Wyrok nie jest prawomocny.