W Tajpej sylwestrowe tradycje przybierają niecodzienną formę. Zamiast fajerwerków i radosnych zabaw, tysiące osób wybiera noc pełną emocji i łez. Co kryje się za "maratonem płaczu", który w krótkim czasie zyskał tak ogromną popularność?
Zrodzone z filmu, przeżywane w rzeczywistości
Nietypowe wydarzenie, znane jako "maraton płaczu", narodziło się w 2023 roku z inspiracji kultowym filmem "Vive L’Amour" tajwańskiego reżysera Tsai Ming-lianga. W jednej ze scen bohaterka siada na ławce w parku Da’an i przez siedem minut płacze. Ta symboliczna scena zainspirowała Harry’ego Li do stworzenia przestrzeni, gdzie ludzie mogliby uwolnić swoje emocje.
Pierwotnie pomysł miał być żartem, ale szybko zdobył popularność. Pierwsza edycja wydarzenia przyciągnęła tłumy, a w tym roku liczba zgłoszonych uczestników wzrosła do 33 tysięcy.
Dlaczego ludzie wybierają wspólny płacz?
Choć dla wielu wspólny płacz może wydawać się dziwnym sposobem na świętowanie Nowego Roku, uczestnicy wydarzenia podkreślają jego terapeutyczną wartość. Cytowana przez CNN uczestniczka zeszłorocznej edycji wspomina:
"Naprawdę płakałam! Zużyłam paczkę chusteczek, wyrzucając z siebie wszystkie złe rzeczy, które spotkały mnie w poprzednim roku".
Wspólne łzy to nie tylko sposób na uwolnienie negatywnych emocji, ale także szansa na zbudowanie więzi z innymi. Inny uczestnik tego wydarzenia podkreślał, że atmosfera w parku Da’an była pełna wzajemnego wsparcia:
"Jeśli płakałeś, ludzie przychodzili i cię pocieszali".
Sylwester pełen kultury i emocji
W tym roku "maraton płaczu" będzie wyjątkowy dzięki współpracy z Tajwańskim Instytutem Filmowym i Audiowizualnym. O godzinie 21:45 odbędzie się plenerowy pokaz filmu "Vive L’Amour", który stanowił inspirację dla całego wydarzenia. Specjalną atrakcją będzie obecność członków obsady filmu.
Harry Li, organizator wydarzenia, przyznaje, że sukces tej inicjatywy przerósł jego oczekiwania. Jednocześnie podkreśla, że ma nadzieję, iż uczestnicy nie będą musieli powtarzać tego rytuału w przyszłym roku. Podkreślił , że smutek jest równie ważną emocją, jak radość:
"To w porządku, by być smutnym w sylwestra. Nie trzeba być szczęśliwym akurat tego konkretnego dnia".
Trend odpowiadający potrzebom współczesnych ludzi
"Maraton płaczu" z Tajpej to coś więcej niż noworoczna moda. Wydarzenie stało się przestrzenią do emocjonalnego oczyszczenia i odpoczynku od presji, by każdy Nowy Rok witać w idealnej radości.
Tegoroczny wzrost liczby uczestników pokazuje, że potrzeba wyrażania emocji w grupie jest głęboko zakorzeniona we współczesnych społeczeństwach. W Tajpej udowadniają, że nawet smutek może być początkiem czegoś nowego – wspólnoty, nadziei i noworocznej ulgi.
Choć "maraton płaczu" wciąż jest nietypowym sposobem świętowania, wszystko wskazuje na to, że dla wielu osób staje się nieodłącznym elementem powitania Nowego Roku.