Zakład Porcelany Stołowej "Karolina" to miejsce o wyjątkowej historii i ogromnym znaczeniu dla polskiego rzemiosła. Dziś stoi na skraju upadku, a jego przyszłość zależy od znalezienia inwestora, który ocali dziedzictwo tego miejsca. Co doprowadziło do tak dramatycznej sytuacji i czy jest szansa na ratunek? Prześledźmy tę niezwykłą historię.
Początek kłopotów
Problemy "Karoliny" narastały od 2022 roku, kiedy gwałtownie wzrosły ceny energii, zwłaszcza gazu, niezbędnego do produkcji porcelany. Sytuację dodatkowo pogorszyła awaria stacji gazowej na terenie zakładu, co znacznie utrudniło kontynuowanie działalności. W obliczu rosnących kosztów firma nie była w stanie utrzymać płynności finansowej. W lutym 2024 roku sąd ogłosił upadłość zakładu, co rozpoczęło nowy rozdział – walkę o ocalenie tego miejsca.
Aukcja bez rozstrzygnięcia
Pierwsza próba sprzedaży zakładu miała miejsce 9 grudnia 2024 roku. Cena wywoławcza wynosiła 45 milionów złotych, a fabryka, choć wymaga modernizacji, wciąż jest gotowa do wznowienia produkcji. Mimo tego, na aukcji nie pojawił się żaden chętny inwestor. Syndyk Ronald Kazimierz Olszewski zapowiedział jednak kolejne próby sprzedaży w 2025 roku, licząc na zainteresowanie firm, które dostrzegą potencjał zakładu.
Dziedzictwo kulturowe w niebezpieczeństwie
Historia Zakładu Porcelany Stołowej "Karolina" sięga 1860 roku, kiedy to fabryka rozpoczęła produkcję wyrobów porcelanowych. Po II wojnie światowej zakład został znacjonalizowany i od 1954 roku działał pod nową nazwą. Przez dekady był symbolem polskiego rzemiosła i jednym z kluczowych producentów porcelany w kraju. Dziś jego upadek to nie tylko strata miejsc pracy, ale także zagrożenie dla lokalnego dziedzictwa kulturowego.
Szansa na nowe życie
Choć sytuacja wygląda na dramatyczną, wciąż istnieje nadzieja. Zdaniem związków zawodowych, produkcję można wznowić niemal natychmiast, choćby w ograniczonej formie, np. jako manufakturę. Ireneusz Besser, przewodniczący NSZZ Solidarność w zakładzie, podkreśla, że przywrócenie choć części działalności mogłoby ocalić nie tylko miejsca pracy, ale i wyjątkową tożsamość regionu.
Co dalej z 160-letnią legendą?
Przyszłość "Karoliny" zależy teraz od znalezienia inwestora, który nie tylko przywróci zakład do życia, ale także zmodernizuje produkcję, by sprostać współczesnym wyzwaniom rynkowym. Lokalne władze oraz związki zawodowe liczą na cud – na to, że znajdzie się ktoś, kto doceni wartość tego miejsca i włoży środki w jego odbudowę. Czy 160 lat historii zostanie uratowane, czy zakończy się definitywnie? To pytanie, które wciąż pozostaje otwarte.