Jeszcze w zeszłym roku Polska była liderem w produkcji malin w Unii Europejskiej. Dzisiaj sytuacja jest na tyle zła, że nie wiadomo, czy jesienią w ogóle znajdziemy polskie maliny w sklepach.
Produkcja malin przestała się opłacać
Na rynku polskich malin obserwujemy obecnie poważną zapaść. Powodem tego jest fakt, że cena skupu malin on plantatora drastycznie spadła. Z tego względu rolnikom zupełnie nie opłaca się nawet zbieranie malin z krzewów.
Hodowcy alarmują, że obecnie cena skupu malin spadła na tyle, że jest porównywalna do tej sprzed 20 lat. Stało się to więc zupełnie nieopłacalne. Aby cokolwiek zarobić, plantatorzy musieliby płacić o wiele mniej pracownikom sezonowym. Ci jednak też nie mają zamiaru praco “za darmo”.
Nikt nie chce zbierać malin
Ze względu na spadek ceny malin, spadły też kwoty oferowane za zbieranie owoców. Pracownicy, głównie z Ukrainy, którzy sezonowo zajmują się zbieraniem malin powiedzieli więc dość.
Dobrym przykładem może być sytuacja plantatora z Łukowa. Pan Adam Jacórzyński w wypowiedzi dla WP Finanse wyjaśnił, że w poprzednich latach płacił po 15 zł za łubiankę malin letnich i po 10 zł za maliny jesienne. W tym roku jednak maliny letniej była na poziomie 4,20 zł. To oznaczało, że nie może już zaproponować swoim pracownikom zeszłorocznej stawki.
Plantator mógł zaoferować im jedynie 8 zł za łubiankę. Co było znacząco poniżej ich oczekiwań.
W związku z tym pan Adam postanowił zakończyć zbiory wcześniej.
Skąd tak niskie ceny malin?
Pod koniec czerwca odbył się protest plantatorów malin. Wtedy też zwrócili uwagę na możliwe przyczyny swoich problemów.
Wymienili dwa czynniki. Jednym z nich jest zmowa firm skupujących owoce, a drugim - napływ tanich malin z Ukrainy i innych krajów, które nie muszą spełniać unijnych restrykcji.
Plantatorzy wskazywali też na fakt, że w magazynach wciąż są składowane tanie, mrożone owoce importowane m.in. z Argentyny i Turcji, a także reszta plonów z ubiegłorocznych zbiorów.