Nadchodzi Wielkanoc, a wraz z nią zakupy spożywcze na przygotowanie świątecznych potraw. W tym roku, jak zwykle, ceny będą wyższe niż w roku ubiegłym. Ale jest jednak dobra wiadomość. Ile więc zapłacimy na wielkanocne zakupy?
Wielkanoc 2024 droższa, ale nieznacznie
Z raportu "Indeks cen w sklepach detalicznych" UCE Research i Uniwersytetów WSB Merito wynika, że w tym roku zakupy wielkanocne będą o około 3 procent droższe, niż w roku poprzednim.
Oznacza to, wbrew pozorom, dobrą wiadomość. Okazuje się bowiem, że wzrost cen jest nieporównywalnie niższy, niż roku ubiegłym, gdy z powodu inflacji ceny wzrastały nawet o 20 procent.
"Rok temu, w epicentrum inflacji, wzrost przekraczał 20 proc. rdr. Teraz nic dramatycznego nie powinno się wydarzyć. Niepokój budzi tylko zapowiedź powrotu do normalnej stawki VAT na niektóre artykuły żywnościowe. - informują analitycy UCE Research.
Nie oznacza to jednak, że ceny będą niskie.
Wielkanoc 2024: Za co zapłacimy więcej, a za co mniej?
Autorzy raportu zwracają uwagę na fakt, że największe podwyżki cen dotkną dodatkowych, a nie głównych produktów wielkanocnych.
Podrożeją takie produkty jak:
- ryby - prawie 3 procent,
- mięso - ok. 2,5 procent,
- nabiał - ok. 0,4 procent.
- majonez, keczup, musztarda - ok. 12 procent,
- słodycze - ok. 10 procent,
- chemia gospodarcza - ok. 9 procent,
- używki - ok, 1,5 procent.
Na liście produktów, które tanieją są owoce. Obniżka cen będzie jednak niezauważalna, bo wyniesie zaledwie 0,1 procent.
Ile Polacy zapłacą za Wielkanoc 2024?
Z tegorocznego raportu przygotowanego przez Providenta wynika natomiast, że Polacy obchodzą Wielkanoc planują wydać na zakupy świąteczne średnio 568,8 zł, czyli o 30 zł mniej niż w zeszłym roku.
W roku 2023 Polacy planowali bowiem przeznaczyć średnio 599 zł na święta wielkanocne.
Polacy już nie dają się oszukiwać
Warto też zaznaczyć, że Polacy zaczęli dokładnie sprawdzać ceny produktów. Wiele osób zwraca uwagę na to, czy cena danego produkty nie została sztucznie zawyżona przed świętami, aby na święta rzekomo ją obniżyć.
Pomaga w tym fakt, że sklepy mają obowiązek informowania na etykiecie o najniższej cenie w ciągu ostatnich 30 dni. Sztuczne promocje są więc teraz o wiele bardziej widoczne.