Jednym z głośniejszych postulatów nowej koalicji rządowej było wprowadzenie renty wdowiej. Do tej pory nie znaliśmy szczegółów, jednak obecnie wiadomo, że w środę na posiedzeniu Sejmu przedstawiony ma zostać projekt obywatelski.
Renta wdowia - projekt OPZZ i Lewicy
W środę w Sejmie przedstawiony zostanie projekt obywatelski Lewicy i związkowców z OPZZ dotyczący wprowadzenia renty wdowiej.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk stojąca na czele ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej zapewnia, że w budżecie na 2024 rok przewidziano na to środki finansowe.
- Na najbliższym posiedzeniu Sejmu odbędzie się pierwsze czytanie projektu obywatelskiego, który był wypracowany wspólnie przez organizacje związkowe OPZZ i Lewicę. Ministerstwo ten projekt popiera, zgodnie zresztą z umową koalicyjną. Są w budżecie zarezerwowane środki na to, żeby jeszcze w 2024 roku renta mogła zacząć obowiązywać - przy czym od chwili przyjęcia ustawy do wdrożenia przepisów może minąć kilka miesięcy potrzebnych do przygotowania systemu informatycznego do wypłat - powiedziała ministra.
Na czym polegać ma renta wdowia?
Renta wdowia ma być świadczeniem socjalnym, przeznaczonym dla obywateli, których współmałżonek zmarł. Rozwiązanie przewiduje, że owdowiała osoba mogłaby pobierać poza własną emeryturą również 50% świadczenia, do którego uprawniony był zmarły partner lub rentę rodzinną po zmarłym w całości wraz z 50% własnej emerytury.
Ile wyniesie renta wdowia?
Renta wdowia wyniesie pełne świadczenie danej osoby oraz połowę świadczenia zmarłego małżonka/małżonki.
Rząd zastanawia się jednak nad limitem takiego świadczenia, który należałoby wprowadzić, aby było sprawiedliwie. Portal Money.pl informuje, że proponowana renta wdowia nie mogłaby być wyższa niż 7,6 tys. zł brutto miesięcznie.
Zmiany w stażu pracy i zasiłku chorobowym
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przypomina także, że celem jej ugrupowania jest także reforma przepisów dotyczących stażu pracy oraz zasiłku chorobowego.
Zaznacza, że chce, aby do stażu pracy wliczały się także umowy cywilnoprawne oraz jednoosobowe działalności gospodarcze.
Jeśli natomiast chodzi o zasiłek chorobowy, to zgodnie z postulatem nowe rządu, już od pierwszego dnia chorobowego zasiłek miałby wypłacać ZUS, a nie pracodawca.
- Zgodnie z umową koalicyjną chcemy, żeby tak zwane chorobowe było opłacane od pierwszego dnia choroby przez ZUS. To duże wyzwanie, nie tylko ze względu na koszty dla budżetu, ale także ze względu na konieczność uniknięcia ryzyk wzrostu fikcyjnych zwolnień czy wypychania pracowników na chorobowe, na przykład w okresach mniejszej liczby zamówień albo zleceń. - wskazała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.