Konflikt przed bramami szkoły: Rodziców nie wpuszczono na rozpoczęcie roku!

Agnieszka
Newsy
11.09.2023 9:44
Konflikt przed bramami szkoły: Rodziców nie wpuszczono na rozpoczęcie roku!

Spora część rodziców dzieci z jednej ze szkół podstawowych w Lublinie nie została wpuszczona wraz z dziećmi na uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego. Przed szkołą zebrał się tłum zażenowany rodziców. Dlaczego taka sytuacja miała miejsce? Głos zabrała między innymi dyrektorka szkoły. 

Z dzieckiem z pierwszej klasy mógł wejść tylko jeden rodzic

Pierwszy dzień szkoły dla pierwszoklasistów to bardzo ważne wydarzenie. Nic więc dziwnego w tym, że część uczniów na rozpoczęcie roku szkolnego przyszła z obojgiem rodziców.

Jednak decyzją dyrekcji szkoły, z pierwszoklasistami do szkoły i na inaugurację rozpoczęcia roku szkolnego mógł wejść tylko jeden z rodziców. Rodzice, którzy nie weszli, zaczęli gromadzić się przed szkołą. 

- Dyrekcja szkoły zadecydowała, że na apel przeznaczony dla uczniów klas pierwszych może wejść tylko jeden rodzic. A przecież dla tych dzieci to był pierwszy dzień w szkole, czyli ogromne przeżycie. To nie mieści się w głowie, że dziecko przychodzi na apel z rodzicami i może wejść tylko z mamą lub z tatą – zaznacza rozmówczyni TVN24. 

Rodziców klas drugich i trzecich nie wpuszczono w ogóle

W jeszcze dziwniejszej sytuacji znaleźli się rodzice drugoklasistów i trzecioklasistów. 

Decyzją dyrekcji rodzice starszych dzieci w ogóle nie mogli wejść na rozpoczęcie roku ze swoimi dziećmi. 

- W zeszłym roku wszystko było w porządku. Mój syn szedł do pierwszej klasy. Byłem z nim na apelu, a później przeszliśmy do sali lekcyjnej, żeby spotkać się z wychowawczynią. Teraz była istna komedia. Staliśmy przed budynkiem, a strażnik miejski, który pracuje w szkole mówił nam, że nas nie wpuści, bo taka jest decyzja dyrekcji – mówi ojciec jednego z uczniów drugiej klasy w rozmowie z TVN24.pl.

Jedna z mam opowiedziała, jak wyglądało zabieranie dzieci do poszczególnych klas.

- Jako że nas nie wpuszczono, wychowawcy poszczególnych klas wychodzili przed budynek z karteczkami, na których napisane było "2c" czy "3a" i zabierali nasze dzieci do poszczególnych klas. Byliśmy zażenowani całą sytuacją. Zebrania rodziców z wychowawcami zaplanowane są na kolejny tydzień, a już pierwszego dnia nowego roku szkolnego jest wiele spraw do omówienia – opowiada jedna z mam.

Dyrekcja tłumaczy zaistniałą sytuację

- Nie spodziewałam się jednak, że dojdzie do takie sytuacji. Chodziło mi tylko i wyłącznie o komfort uczniów i względy bezpieczeństwa. - powiedziała Dyrektorka szkoły Małgorzata Wiślicka.

Uznała, że tłum na rozpoczęciu roku szkolnego może przyczynić się np. do omdleń. 

Mowa o sześciu klasach, w których jest łącznie 127 uczniów. Dodając do każdego z uczniów oboje rodziców, mamy ponad 250 osób - tłumaczy. 

Dyrektorka przyznała jednak, że mogła podejść do tematu mniej restrykcyjnie. 

Zostań z nami
Pobierz naszą aplikację mobilną