W ostatnim czasie coraz więcej turystów decyduje się na odwiedzenie tajemniczego miejsca o nazwie „polskie Malediwy" lub „wielkopolskie Karaiby". Okazuje się jednak, że kontakt z tamtejszą wodą może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia!
Niebezpieczne „polskie Malediwy”
Cudowny turkusowy odcień wody, plaże z białym piaskiem i malowniczy krajobraz - to opis, który zazwyczaj kojarzy się z egzotycznymi wyjazdami zagranicznymi. Okazuje się, że podobny krajobraz możemy znaleźć we wsi Gajówka, zaledwie kilka kilometrów od Turku w Wielkopolsce.
Toksyczna woda
Owa turkusowa woda i biały piasek to efekt działalności Elektrowni Adamów, która używała tego obszaru jako składowisko toksycznych odpadów, głównie popiołów i żużli. Osadnik Gajówka swój turkusowy kolor wody zawdzięcza węglanowi wapnia (transportowany tutaj wraz ze wspomnianymi odpadami paleniskowymi w formie pulpy).
Ten fakt nie tylko wpływa na kolor wody, ale także czyni ją niebezpieczną dla zdrowia. Ma ona silnie zasadowy odczyn (12 pH), co sprawia, że kąpiel w niej jest surowo zakazana. Natomiast piasek, który wydaje się być białym, jest w rzeczywistości popiołem pochodzącym z elektrowni Adamów.
Zakaz wstępu
Władze Zespołu Elektrowni Pątnów Adamów Konin, odpowiedzialne za zarządzanie tym terenem, podkreślają, że jest on zamkniętym obszarem, o czym informują tablice ostrzegawcze. Łamanie zakazu grozi konsekwencjami prawnymi, a wejście na ten teren może być zakwalifikowane jako naruszenie miru domowego, za co zgodnie z art. 193 KK grozi karą do roku pozbawienia wolności.
Ponadto podkreślają, że zbiornik wodny nie jest miejscem rekreacyjnym i nie wiadomo, czy kiedykolwiek zostanie otwarty dla odwiedzających.
Ryzykowne incydenty
Nawet zbliżenie się do tego miejsca może być niebezpieczne. Podłoże wokół jest niezwykle grząskie i niestabilne, co doprowadziło już do kilku incydentów. Spacerowicze, którzy podjęli się zbliżenia do brzegu, zostali uwięzieni w mule, a ich ratunek wymagał interwencji straży pożarnej. Nawet osoby znajdujące się w pobliżu brzegu były narażone na ryzyko utknięcia w szlamie i konieczność pomocy ratowników.
Mimo zakazu wstępu i informacji o niebezpieczeństwie, liczba turystów odwiedzających to miejsce nadal rośnie. Zainteresowanie „polskimi Malediwami" zostało wzmocnione przez media społecznościowe, gdzie pojawiają się liczne zdjęcia i wpisy reklamujące to miejsce jako „perełkę Wielkopolski". Jednak warto pamiętać, że promowanie takiego miejsca nie jest ani odpowiedzialne, ani bezpieczne!