Matura to bardzo stresujący egzamin. Nietypową historią podzieliła się z nami mama pewnej maturzystki. Ta historia wydarzyła się 2 lata temu, przytaczamy ją ku przestrodze dla tegorocznych maturzystów.
“Przeze mnie prawie unieważniono maturę!”
Jedna z maturzystek przeżyła na swoim egzaminie prawdziwy koszmar. Pomijając fakt, że matura sama w sobie jest bardzo stresującym egzaminem, to to, co przytrafiło się jednej z uczennic było jeszcze bardziej koszmarne.
Jednak nie to było dla Katarzyny najgorsze podczas egzaminu z języka polskiego. Okazało się bowiem, że komisja z jej powodu chciała unieważnić cały egzamin dla wszystkich na sali. Dlaczego?
Powodem był zegarek Katarzyny.
Afera na maturze! Winowajcą zwykły zegarek
Katarzyna podchodząc do matury doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że podczas egzaminów nie można mieć ze sobą na sali żadnych urządzeń elektrycznych. Mowa o telefonach, smartwatchach, tabletach, ani żadnym innym urządzeniu z dostępem do internetu.
Wiadomym jest, że takie urządzenia mogą być wykorzystywane do ściągania na egzaminie, a na maturze nie można na to pozwolić
Katarzyna nie wzięła jednak pod uwagę tego, że jej stary, oldschoolowy zegarek elektroniczny będzie przyczyną takiej afery. Weszła bowiem na egzamin z zegarkiem, który nosi na co dzień od lat - jest to pamiątka po mamie.
Mowa o zegarku Montana, który jest elektryczny i niestety, posiada kilka melodyjek. Nie ma jednak dostępu do internetu, ani żadnych innych funkcji, które posiadają dzisiejsze zegarki elektroniczne.
Pech chciał, że Katarzynie podczas egzaminu włączyła się w zegarku jedna z melodyjek. Dziewczyna przypadkowo coś wcisnęła i w całej sali zabrzmiała stara polifoniczna melodyjka.
Komisja wpadła w szał. Natychmiast wezwano dziewczynę do ławki, w której siedzieli nauczyciele i zagrożono, że matura zostanie unieważniona.
Kasia zaczęła tłumaczyć, że na jej ręce jest zwykły zegarek bez nowoczesnych funkcji. Jedyne co robi, to pokazuje godzinę i gra melodię.
Na szczęście dla Katarzyny nauczyciele po chwili zorientowali się, że rzeczywiście - jest to zwykły zegarek i nie da się z niego ściągać.
Katarzyna wróciła więc do swojej ławki, jednak długą chwilę zajęło jej, zanim się uspokoiła. Nie tylko narobiła sobie wstydu przed nauczycielami, ale przerwała też pisanie egzaminu całej sali.
Niestety, nie był to dla Katarzyny koniec koszmaru. Po chwili bowiem odezwało się jej zapalenie pęcherza i ponownie nie mogła się skupić na egzaminie, bo co chwilę musiała wychodzić do toalety.
Co więcej, jej ciągłe zgłaszanie potrzeby wyjścia do toalety jeszcze bardziej wzbudziło podejrzenia nauczycieli w komisji. Jej nauczycielka, która była jedną z osób zasiadających w komisji podeszła do niej i zapytała szeptem, co kombinuje.
Dziewczynie było podwójnie wstyd. Już do końca matury nie mogła skupić się na jednym z ważniejszych egzaminów w jej życiu. Ma nadzieję, że zda, jednak wie, że z pewnością nie zdobędzie tylu punktów, na ile ją stać.
Czego nie można wnieść na maturę?
Maturzysta może mieć przy sobie małą butelkę wody (bez etykiety), długopisy i dokument tożsamości.
W przypadku matury tego wymagającej, można mieć także prosty kalkulator i przybory, takie jak ekierka, linijka czy ołówek.
Najważniejszą zasadą jest zakaz wnoszenia na salę urządzeń elektronicznych, takich jak telefon komórkowy. Jeśli komisja zauważy telefonu lub ten się włączy, egzamin zostanie natychmiast unieważniony dla wszystkich osób na sali.