Serwis merkur.de. poinformował o dantejskich scenach podczas hucznego wesela, które odbyło się w sobotni wieczór 8 kwietnia w Düsseldorfie w Niemczech. Poszkodowanych zostało około 50 osób, a większość z nich potrzebowała pomocy w szpitalu. Co się tam wydarzyło?
Zabawa zmieniła się w koszmar
Impreza, na której bawiło się około 200 osób w pewnym momencie przerodziła się w koszmar. Najpierw jeden z zaproszonych gości skarżył się na trudności w oddychaniu. Po chwili takie same objawy zaczęły odczuwać kolejne osoby.
Niezwłocznie wezwano straż pożarną i pogotowie. Kiedy na miejsce dotarła karetka, okazało się, że liczba potrzebujących jest znacznie większa niż początkowo zgłaszano. 34 osoby trzeba było zawieźć do szpitali. Stan niektórych z nich był na tyle poważny, że musieli być transportowani w komorach tlenowych. Około 20 gości weselnych wcześniej samodzielnie zgłosiło się na badania w placówkach medycznych.
W związku z trudną sytuacją natychmiast skierowano na miejsce następne karetki pogotowia ratunkowego oraz wozy straży pożarnej. Ściągnięto też posiłki z Duisburga i Mettmann
Co było przyczyną problemów?
Zarządzono ewakuację całego budynku. Strażacy weszli do niego w aparatach oddechowych. Sygnalizator tlenku węgla nie pozostawiał wątpliwości, co było przyczyną zatrucia. Służby szybko ustaliły, że poziom tlenku węgla w sali balowej przekroczył normę.
Następnie strażacy w kombinezonach ochronnych weszli do piwnicy, gdzie znajdowały się dwa agregaty prądotwórcze na ropę. Okazało się też, że wewnątrz sali włączonych było także kilka promienników. Właściciele sali chcieli zapewnić bawiącym się gościom odpowiednią temperaturę w pomieszczeniach, dlatego ogrzewali je urządzeniami na gaz.
Działania na dużą skalę
Rzecznik straży pożarnej wyjaśniał:
„Podczas uroczystości na budynku lub w budynku działał piec gazowy i dwa generatory prądu. Ponieważ wszystkie urządzenia zostały wyłączone przed przybyciem straży pożarnej i przeniesione na parking, dokładna przyczyna zdarzenia była niejasna”.
Służby z Düsseldorfu nazwały swoje działania „operacją na dużą skalę". Na miejscu przez pięć godzin pracowało ok. 80 strażaków. Do wietrzenia budynku konieczne było użycie kilku dmuchaw powietrznych. Szczegółowe okoliczności wypadku obecnie wyjaśnia policja.