Liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi na pograniczu Turcji i Syrii rośnie w niepokojącym tempie. Obecnie potwierdzono już prawie 9 tysięcy ofiar. Na miejsce pojechało między innymi kilkudziesięciu polskich strażaków, którzy na koncie mają już dziewięć uratowanych osób.
Polscy strażacy w Turcji
Do porażonej trzęsieniem ziemi o magnitudzie 7,8 Turcji udało się 76 strażaków z grupy HUSAR Poland, 8 wyszkolonych psów oraz 5 członków Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej (anestezjolog, pielęgniarz i trzech ratowników medycznych). Zabrali ze sobą aż 20 ton sprzętu niezbędnego do poszukiwania i wyciągania poszkodowanych spod gruzów.
Wśród wysłanych do Turcji są też strażacy z Małopolski. To 21 osób, z których pięć stanowią słuchacze Szkoły Aspirantów PSP w Krakowie, a kolejnych 16. funkcjonariuszy pracuje na co dzień w Komendzie Miejskiej PSP w Nowym Sączu.
Polscy strażacy ratują kolejne osoby
Polscy strażacy dotarli na miejsce w poniedziałek, a we wtorek po południu rozpoczęli akcję ratunkową. We wtorek wieczorem poinformowano, że udało im się wydostać spod zawalonych budynków trzy żywe osoby.
Jednak tego samego dnia, późnych wieczorem, Polakom udało się uratować życia kolejnych pięciu osób.
Mowa o 17-latce oraz 4-osobowej rodzinie. Następnie, w wyniku ich działań uratowano jeszcze jedną osobę. Łącznie więc 9 żywych osób zostało wyciągniętych spod gruzów.
- Jesteśmy pozytywnie nastawieni do dalszych działań. Z dużym optymizmem zaczęliśmy nowy dzień. Ruszają kolejne trzy oddziały więc mamy nadzieję, że będziemy odnajdować kolejne osoby – informuje w środę dowódca grupy bryg. Grzegorz Borowiec.
Sytuacja na miejscu jest trudna
Pomimo sukcesów polskich ratowników, na miejscu sytuacja jest bardzo trudna. Zwraca na to uwagę między innymi szef grupy HUSAR:
- Brakuje wszystkiego, brakuje ludzi do pomocy. Nie ma rąk do pracy, tyle ile potrzeba. Brakuje ciężkiego sprzętu, który posłużyłby do ratowania ludzi uwięzionych pod gruzami - oznajmił.
Polska akcja ratunkowa dotarła na miejsce jako jedna z pierwszych
Dowódca HUSAR Poland bryg. Grzegorz Borowiec poinformował wcześniej, że strażacy z grupy HUSAR dotarli w okolice miasta Besni jako jedna z pierwszych zagranicznych grup ratunkowych.
- Ludzie wyszli na drogę, zatrzymali nas, prosząc o pomoc - mówił. Wśród mieszkańców, którzy wyszli do polskich ratowników, był burmistrz miasta.