Kilka prób przekroczenia granicy z Polską podjął w piątek i sobotę były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Ukraińskie służby nie wpuściły go jednak do naszego kraju. Jaki był tego powód?
Próby przekroczenia granicy
W ciągu ostatnich dwóch dni Petro Poroszenko wraz ze swoimi doradcami podjął kilka prób przekroczenia polsko-ukraińskiej granicy w Rawie Ruskiej. Agencja UNIAN podaje, że Poroszenko przedstawiał się jako członek Rady Najwyższej ds. Integracji Ukrainy z Unią Europejską.
Po raz pierwszy do interwencji pograniczników doszło w piątek. Były prezydent przedstawił funkcjonariuszom niezbędne upoważnienie, ale nie przeszło one pozytywnie weryfikacji przy skanowaniu kodu QR. W tej sytuacji ukraińska Straż Graniczna odmówiła Poroszence wyjazdu z kraju.
Kolejne próby także okazały się bezskutecznie. Były prezydent Ukrainy w latach 2014–2019 za każdym razem był zatrzymywany przez ukraińskie służby graniczne – podaje "Ukraińska Prawda".
Jak poinformowała posłanka "Europejskiej Solidarności" Victoria Syumar, ostatnia próba wjazdu zakończyła się prawidłowym odczytaniem kodu QR, jednak powodem odmowy było niedostarczenie wszystkich niezbędnych do wyjazdu dokumentów. Podkreśliła, iż nie wyjaśniono o jakie dokumenty chodzi.
Celowa blokada opozycji?
Poroszenko dotychczas od początku wojny dowodził jednym z oddziałów obrony terytorialnej w Kijowie. Kilka dni temu poinformował, że jako jeden z liderów opozycji, planuje udać się w podróż służbową na Zachód. W tym celu chciał wjechać do Polski, a następnie udać się do Wilna na Zgromadzenie Parlamentarne Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Według współpracowników byłego prezydenta Petra Poroszenki uniemożliwienie wyjazdu do Wilna było motywowane politycznie oraz wynikało z dyspozycji wydanych pogranicznikom przez biuro prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Przed wojną Petro Poroszenko wielokrotnie oskarżał obecnego prezydenta Ukrainy o wykorzystywanie aparatu państwowego do walki politycznej. Doradcy Poroszenki tym razem również oskarżyli władze o wprowadzanie "reżimu politycznego" i podkreślili, że funkcjonariusze graniczni nie mają powodu, by odmawiać byłemu prezydentowi wyjazdu, gdyż jako poseł nie jest oficerem wojskowym i ma dokumenty podróży służbowej.
Administracja Wołodymyra Zełenskiego nie odniosła się dotychczas do sprawy.