Sieci GSM świadczące usługi za pośrednictwem rządu? Informacje o takiej ewentualności w Polsce przedstawiła „Gazeta Wyborcza”. Okazuje się, że podobne rozwiązania zastosowane są m. in. w Korei Południowej, Rosji (Runet) i krajach arabskich.
Rząd rozważa ewentualność pełnienia funkcji „operatora narodowego”. W tym celu miałby zostać powołany Operator Strategiczny Sieci Bezpieczeństwa. W myśl tego rozwiązania polskie sieci komórkowe miałby dostęp do częstotliwości tylko i wyłącznie za pośrednictwem rządu.
„Operator narodowy” – zasada działania
O organie – „operatora narodowego” mówi się od kilku lat w związku z ustawą o cyberbezpieczeństwie.
Organ ten miałby mieć formę jednoosobowej spółki Skarbu Państwa. Działałaby jak operator telekomunikacyjny. Spółka miałaby dostęp do sieci 5G.
W praktyce oznacza to, że polskie sieci (Plus, T-Mobile, Orange i Play), które będą chciały swoim klientom udostępniać najszybszą i najnowocześniejszą sieć 5G, będą mogły robić to za pośrednictwem powołanego „operatora narodowego”. Ten z kolei będzie mógł sprawować kontrolę nad przesyłanymi danymi ich klientów oraz ich lokalizacją.
„Gazeta Wyborcza” dotarła do dokumentów, na podstawie których wyjaśnia zasadę działania „operatora narodowego”. Okazuje się, że organ ten byłby być prawdopodobnie pośrednikiem w dostarczaniu wszystkich częstotliwości.
Wielu telekomom kończą się niebawem koncesje na częstotliwość. Urząd Komunikacji Elektronicznej, który nadzoruje sieci, nie wypowiada się o odnowieniu im koncesji. Aukcje na rezerwacje nowych częstotliwości są przewlekane bez rozstrzygnięcia.
W przypadku nie przedłużenia koncesji polscy operatorzy będą musieli zwrócić się z prośbą do „narodowego operatora” o udostępnienie częstotliwości.
Obawy budzi sprawa związana z gromadzeniem i udostępnianiem danych władzy. Obecnie operatorzy decydują o tym, co i komu zostaje przekazane. Wprowadzenie nowego organu mogłoby zmienić tę kwestię.
MSWiA komentuje sprawę
Po artykule „Gazety Wyborczej” MSWiA wydało oświadczenie na Twitterze. W jego treści czytamy, że Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości nie ma nic wspólnego z procedowanymi obecnie zmianami ustawy o cyberbezpieczeństwie. Powołane CBZC nie nadaje żadnych uprawnień szefowi MSWiA do cenzurowania Internetu.
„Zawarte w artykule twierdzenia jakoby Operator Strategicznej Sieci Bezpieczeństwa ‘będzie miał możliwość pełnej kontroli nad tym, jakie dane operatorzy, czyli ich klienci, przesyłają, a nawet gdzie się znajdują’ są absolutną nieprawdą” […] Dane operatorów i ich klientów nie są w żaden sposób zagrożone” – czytamy wpis MSWiA na Twitterze.
Całe oświadczenie MSWiA możecie przeczytać TUTAJ