W wielu europejskich miastach właśnie pojawiły się plakaty ze zdjęciem pobitej twarzy księżnej Kate Middleton. Kobieta ma siniaki i jest zakrwawiona. Na widok tego zdjęcia przerażenie ogarnęło nie tylko Brytyjczyków, ale i rodzinę królewską, która była w szoku. Okazuje się bowiem, że jest to przerobiona fotografia, a pałac królewski o niczym nie wiedział.
Kampania przeciw przemocy wobec kobiet
Księżna Kate Middleton właśnie stała się twarzą kampanii przeciw przemocy wobec kobiet, sama nie zdając sobie z tego sprawy. Okazuje się bowiem, że zdjęcie, które pojawiło się właśnie w wielu europejskich krajach zostało “bezprawnie użyte”.
“Zgłosiła go, ale: nikt jej nie uwierzył, została sama, nie była chroniona – on nie został zatrzymany. I tak została zabita.” - podpisano zdjęcie.
Plakaty, na których widać posiniaczoną i zakrwawioną żonę księcia Williama zostały rozwieszone na tablicach ogłoszeniowych i przystankach autobusowych w ramach kampanii przeciw przemocy wobec kobiet. Problem jednak polega na tym, że zdjęcia sugerują jakoby księżna Kate była ofiarą przemocy ze strony księcia Williama.
Jak donosi Daily Mail, księżna nie zgodziła się na wykorzystanie w kampanii zdjęcia, które jest tak przerobione i jasno sugeruje na fakt, że w jej związku obecna jest przemoc fizyczna.
Reakcja pałacu królewskiego
Na reakcję pałacu królewskiego nie trzeba było długo czekać. Jak pisze Daily Mail, rodzina królewska twierdzi, że księżna Kate nie wyraziła zgody na udzielenie swojego wizerunku w taki sposób, a zdjęcie ich zdaniem ma jedynie wywołać szok.
Autor zdjęcia komentuje
Autorem zdjęcia, które bezprawnie użyto zdjęcia Kate jest włoski artysta i aktywista Alexandro Palombo. Twierdzi on, że "chce zwrócić uwagę na słabe reakcje polityków w kwestii problemu przemocy ze względu na płeć". Pomimo próby wytłumaczenia się z tej sytuacji, Włoch i tak spotkał się z mnóstwem nieprzychylnych komentarzy.
Nie tylko Kate Middleton
Artysta w podobny sposób wykorzystał też wizerunek wiceprezydent USA Kamili Harris, hiszpańskiej królowej Letizii i szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.