W środę w Pradze doszło do licznych protestów. Na ulicach miasta pojawiło się kilkaset tysięcy manifestujących. Wszystko za sprawą nałożonych obostrzeń na czeskich obywateli w związku z pandemią Covid-19.
Surowe restrykcje dla NIEZASZCZEPIONYCH
Surowe restrykcje wprowadzone przez czeski rząd mają dotyczyć niezaszczepionych osób.
Osoby, które nie przyjmą szczepionki, nie będą mogły uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych, sportowych czy korzystać z niektórych usług, wchodzić do placówek usługowych.
Na początku listopada rząd czeski wprowadził obowiązek sprawdzania certyfikatów covidowych przez pracowników i właścicieli restauracji. Klienci nie powinni zostać obsłużeni, jeżeli nie mają paszportu covidowego, ważnego testu lub zaświadczenia o przebytej w ciągu 180 dni chorobie.
Andrej Babiš, który ustępuje z funkcji premiera w porozumieniu ze swoim następcą – Petrem Fiala uznali, że restrykcje będą wprowadzone mimo zapowiadanych licznych i głośnych protestów antyszczepionkowców.
Kilkaset tysięcy strajkujących Czechów
W środę Czesi świętowali rocznice wybuchu aksamitnej rewolucji. Przy okazji tego święta wielu obywateli postanowiło zaprotestować przeciwko surowym restrykcjom. Na ulicach Pragi pojawiło się kilkaset tysięcy Czechów.
Oburzone osoby twierdzą, że rząd czeski działa wbrew konstytucji. Podczas strajku podważali także skuteczność i zasadność szczepień przeciw Covid-19.
Demonstrujący uważają, że działania władz są wbrew zasadom demokracji. Narzucane restrykcje zaburzają wolność słowa obywateli. Antyszczepionkowcy twierdzą, że inicjatywa taka wprowadza totalitaryzm.
Niektórzy posługiwali się nawet dosadnym porównaniem. Twierdzą oni, że segregacja społeczeństwa na tych szczepionych i nieszczepionych przypomina prześladowanie Żydów z czasów II Wojny Światowej.
W czasie przemówień porównywano restrykcje przeciwepidemiczne do reżimu nazistowskiego.Podczas protestu przeciwnicy szczepień apelowali na wiecu, aby wykazać nieposłuszeństwo obywatelskie. Mówili oni, że rząd odebrał im wolność.
Podczas wystąpień Czesi podkreślali, że zgromadzenie przypomina rok 1989, gdy manifestacja studentów 17 listopada rozpoczęła upadek komunizmu.
W czasie manifestacji obywatele nie stosowali żadnych środków zabezpieczających – nie nosili maseczek, nie stosowali dystansu społecznego.
Na znak sprzeciwu i niezadowolenia wiele osób trzymało w rękach przekreślone flagi Unii Europejskiej.