Minister zdrowia Adam Niedzielski w rozmowie z “Dziennikiem Gazety Prawnej” zdradził wiele na temat tego, jak mają wyglądać obostrzenia i nauka w czwartej fali. Co ciekawe, pomimo dużego wzrostu chorych, których przybywa z dnia na dzień, rząd nie planuje dużych zmian w przepisach. Dlaczego tak jest uzasadnia m.in. minister zdrowia.
Szkoły i obostrzenia podczas czwartej fali
Rząd stanowczo zadeklarował, że nie ma zamiaru zamykać szkół, ani wprowadzać żadnych nowych obostrzeń. Dlaczego? Chodzi głównie o inny rodzaj rozwoju czwartej fali.
"Rozwój czwartej fali jest inny. Nie rozwija się w tak szybkim tempie jak poprzednie, choć liczba przypadków oczywiście rośnie. Porównujemy fale dzień do dnia. Widzimy, że trendy są odmienne" – powiedział szef Ministerstwa zdrowia.
Dodał, że konieczne jest przypomnienie ludziom o obowiązujących już przepisach, m. in o noszeniu maseczek tam, gdzie to wskazane. Chodzi przede wszystkim o to, aby powrócić do egzekwowania tego, co już mamy.
Brak nowych obostrzeń - argumenty rządu
Poza tym, że pandemia obecnie rozwija się wolniej, Niedzielski zwrócił też uwagę na odporność Polaków. Stwierdził, że obecnie z niedoskonałych badań wynika, że w Polsce odpornych na COVID-19 jest około 70%.
– Pod koniec września było badanie seroprewalencji, czyli poziomu obecności przeciwciał. To niedoskonałe badanie, ale innego nie można przeprowadzić. Po wynikach widzimy, że mamy w tej chwili odporność na poziomie ok. 70 proc., a w niektórych regionach nawet większą – powiedział Adam Niedzielski w rozmowie z “Dziennikiem Gazetą Prawną”.
Dodał, że obecnie najtrudniejsza sytuacja ma miejsce na wschodzie kraju. Jednak i tam obecnie jedynie 9 powiatów mogłoby trafić do strefy żółtej i jeden do czerwonej. Uznano więc, że to zbyt mało, aby wprowadzać obostrzenia na skalę krajową.
Grypa vs. COVID-19
Minister zdrowia zwrócił też uwagę na fakt, że koronawirus zostanie z nami na bardzo długo, Będzie się stawał jednak coraz słabszy, a my coraz bardziej odporni.
"Koniec będzie wtedy, kiedy będziemy mogli oszacować, iż śmiertelność związana z koronawirusem, zakażalność i inne parametry są na poziomie grypy''.
"Chociaż mamy ponad 100 tys. zachorowań na grypę tygodniowo, a na Covid-19 - 8 tys., to zgonów z powodu grypy jest o wiele, wiele mniej" – powiedział minister zdrowia.