Koronawirus dotarł również do Chile, gdzie rozprzestrzenia się dość szybko. W związku z tym władze tego państwa postanowiły zaostrzyć wprowadzone restrykcje. Chile chce wprowadzić „totalną kwarantannę”.
Wzrost zachorowań
Od jakiegoś czasu w Chile liczba zakażonych rośnie lawinowo. Prezydent przyznał się, że jest to dla niego bardzo trudny czas. Dziennik „La Tercera”poinformował, że rząd postanowił wprowadzić całkowitą kwarantannę, która będzie skrupulatnie sprawdzana.
Takie kroki wymogły na chilijskiej władzy znacząco rosnąca liczba nowych osób zakażonych koronawirusem. W poprzednim tygodniu w stolicy Chile, która ma 7 mln mieszkańców liczba zakażonych wzrosła dwukrotnie, z 1 tysiąca do około 2 tysięcy dziennie. Na dzień 18 maja w całym państwie było ponad 43 tysiące zachorowań na COVID-19. Jak dotąd zmarło 450 osób.
Początkowe metody zawiodły
Jak na razie Chile starało się radzić sobie z epidemią poprzez selektywną kwarantannę. Chodziło o to, że była ona wprowadzana i odwoływana na podstawie rozwoju epidemii w poszczególnych regionach tego kraju. Niestety ten sposób nie przyniósł pożądanych efektów na dłuższą metę. Dlatego prezydent Chile postanowił to zmienić i wprowadzić bardziej restrykcyjne ograniczenia. Jak podaje dziennik, prezydent zapowiedział, że jeśli trzeba będzie, to zostanie zastosowana nawet całkowita kwarantanna w całym kraju.
Mocniejsze obostrzenia
Od jakiegoś czasu Chile chciało otworzyć szkoły, znieść ograniczenia w handlu oraz otworzyć urzędy dla petentów. Jednak właśnie w tym momencie nastąpiła zmiana strategii chilijskiego rządu, ponieważ możliwe jest, że poziom zachorowań dopiero wzrośnie. Rząd do pomocy w sprawdzaniu, czy obywatele faktycznie stosują się do nowych obostrzeń, zaangażował wojsko oraz policję, którzy patrolują ulice m.in. stolicy.
Nadal jednak pozostają otwarte supermarkety i inne sklepy spożywcze i może w nich jednocześnie przebywać określona ilość klientów. Służby porządkowe są również zobligowane do zatrzymywania kierowców i sprawdzania, czy mają oni zezwolenie na podróż. Gdy w Chile wykryto pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem, wtedy rząd natychmiastowo zareagował i wprowadził godzinę policyjną oraz zamknął m.in. szkoły, uczelnie i ograniczył ruch transportu publicznego.
