Z nieopublikowanego raportu Inspekcji Handlowej wynika, że Polacy wydają rocznie nawet 50 miliardów złotych na sfałszowane jedzenie. Co to oznacza? Że składy zawarte na etykietach nie są zgodne z prawdą, jedzenie bywa także przeterminowane i zepsute.
Raport Inspekcji Handlowej
W sobotnim wydaniu gazety Fakt czytamy o nieopublikowanym raporcie Inspekcji Handlowej:
„Inspektorzy przeprowadzili w zeszłym roku 2158 kontroli – w hurtowniach, magazynach, sklepach detalicznych targowiskach i lokalach gastronomicznych. Wyniki nie napawają optymizmem, bo aż w 54 proc. przypadkach natrafiono na złe jedzenie."
Dane raportu
Z raportu wynika, że najczęściej jesteśmy oszukiwaniu na rybach. Główne grzechy to, mniej ryby niż jest zadeklarowane na etykiecie, oraz podmiany gatunków. Drugim rodzajem asortymentu w rankingu oszustw są wyroby garmażeryjne, w których najczęściej nie zgadza się zawartość mięsa. Trzecimi produktami z kolei są miody, w których zaniżona jest procentowa zawartość pyłku.
Szacuje się, że Polacy wydają rocznie około 50 mld złotych na oszukane produkty.
Jak nie dać się oszukać?
Niestety zwykły kupujący nie jest w stanie zweryfikować prawdziwości składu produktu. Eksperci, z którymi miał okazję rozmawiać „Fakt”, chcą, aby powstała nowa służba, która miałaby za zadanie kontrolować deklaracje producentów.
„Trwają prace nad połączeniem Inspekcji Handlowej i Inspektoratu Jakości Handlowych Artykułów Rolno-Spożywczych. Dobrze, by nowa inspekcja uzyskała para policyjne uprawienia – wypowiada się Andrzej Ganter, dyr. Polskiej Federacji Producentów Żywności dla dziennika „Fakt”.
Z jednej strony to całkiem rozsądne rozwiązanie jako konsumenci bylibyśmy bezpieczniejsi i rzadziej oszukiwani. Z drugiej strony jednak to kolejne stanowiska państwowe, które miałyby być finansowane z naszych podatków.