W czerwcu tego roku młoda piosenkarka Ewa Farna pochwaliła się z fanami wiadomością o narodzinach jej pierwszego dziecka, Artura. Synek jest owocem związku dwudziestosześciolatki z Martinem Chobotem. Ewa, która jako osoba publiczna wręcz musi dbać o swój wygląd, zabrała głos w sprawie poporodowej obsesji na punkcie zgrabnego ciała wykazując zdrowy rozsądek, ale i prezentując ciekawy zwrot w swoim podejściu do życia.
Polsko-czeska wokalistka i producentka od lat to chudnie, to przybiera na wadze. Najwyraźniej jednak narodziny dziecka sprawiły, że świeżo upieczona mama darowała sobie diety - zdecydowała się na zmianę stylu odżywiania na dobre. Tym samym Ewa pożegnała się z przetwarzaną żywnościością, a za to sama wykonuje przetwory, m. in. przeciery i ketchup z pomidorów z własnego ogrodu. Z mężem pochwalili się też tym, że zbierają deszczówkę i nie kupują wody w plastikowych butelkach - korzystają z wody z własnej studni. Ekologiczny styl życia i zmiana diety na pewno pomogą Ewie wrócić do figury sprzed ciąży, ale ona sama nie czuje żadnej presji. Z fanami podzieliła się świetną refleksją na temat rozstępów:
"Moje ciało dało radę przez dziewięć miesięcy nosić i tworzyć życie (a do tego grać koncerty), jeżeli to ma być podatek od tego cudu, to bułka z masłem, luzik guzik".
W porównaniu z innymi gwiazdami, które po porodzie obsesyjnie próbują w miesiąc wrócić do dawnej figury, podejście Farny wydaje się bardzo racjonalne. Zresztą, ona sama przyznaje, że w życiu są ważniejsze sprawy niż kilka dodatkowych kilogramów. Najważniejsze jest dla niej to, że praktycznie do samego rozwiązania była aktywna, w tym zawodowo, i że świetnie czuła się w ciąży, a teraz dobrze odnajduje się w roli mamy.
Jak wiele gwiazd estrady, tak i Ewa jest pod ciągłym obstrzałem krytycznych uwag, ale na szczęście piosenkarka nauczyła się już nie przejmować złośliwościami. Pokazuje za to, jak w racjonalny sposób zmienić swoje nawyki na lepsze i... nie zwariować.