Nie od dzisiaj wiadomo, że w okresie zimowym turyści nad Morskim Okiem często spacerują po warstwie lodu. W ten sposób szybciej mogą dostać się na drugą stronę jeziora oraz dodatkowo jest to kolejna przygoda podczas podróży. W rzeczywistości nie do końca liczą się z konsekwencjami swojego czynu.
Obecnie lód, który uformował się na wodze jest bardzo cienki i łatwo może pęknąć. Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego informowały o tym, aby powstrzymać się przed spacerowaniem po nim.
Apelujemy do turystów! Zachowajcie zdrowy rozsądek i dbajcie o własne bezpieczeństwo. Nie wychodźcie na cienki lód, bo jeśli ten pęknie, wpadniecie do lodowatej wody, w której można utonąć lub doznać szoku termicznego - takim wpisem podzielili się na Facebook'u pracownicy TPN
Mimo tego turyści nadal decydują się na wyprawę przez jezioro. Takie apelacje nie są jednak nowością, bo ma to miejsce każdego roku.
Ratownicy upomnieli 550 osób
Według informacji podanych przez Tygodnik Podhalański, turyści jednak nie stosują się do wydanych apelacji i nadal wchodzą na cienką warstwę lodu, która może zagrażać im zdrowiu lub życiu. W sobotę, 8 grudnia, ratownicy musieli upominać 550 osób w ciągu czterech godzin, aby nie wchodzili na lód.
Była również sytuacja, w której turysta z Węgier oddaliła się od brzegu 350 metrów. W takiej sytuacji ratownicy mogliby nie zdążyć, jeśli lód faktycznie by się załamał. Wielu obcokrajowców tłumaczy się jednak tym, że nie znają języka, a więc nie mogli zrozumieć zakazu. Nie tylko obcokrajowcy, ale również wielu Polaków ignoruje zakaz, który doskonale rozumieją.
Spacery po tafli Morskiego Oka będą możliwe dopiero za kilka tygodni, kiedy to lód będzie gruby i będą mniejsze szanse na jego pęknięcie. Spacery po jeziorze są tradycją wśród turystów, ale mimo wszystko warto zachować ostrożność i rozsądek.