Polecam ABC Doroty z Moje Wypieki: Na jej stronie www znajdziecie fajną pomoc i odpowiedzi na wszelkie pytania: https://www.mojewypieki.com/post/makaronikowe-abc Składniki: (ok.45 sztuk) - 90 g zmielonych migdałów (bez skórki), - 130 g cukru pudru, - 3 schłodzone białka (ok.70-75 g), - szczypta soli, - 20 g drobnego cukru, - różowy barwnik spożywczy (wyszedł koloru fuksja, ale na zdjęciach trochę na czerwony). Następnie z niedużej wysokości zrzucamy blaszkę na blat tak z 3-5 razy, aby odpowietrzyć makaroniki (żeby nie tworzyły się bąble czy pory na wierzchu). W tym czasie nie robimy przeciągów, ani nie wystawiamy makaroników na słońce, nie lubią zmian temperatur, podobno nie wychodzą jak pada deszcz, ale nie testowałam tego. Następnie makaroniki położyłam płasko na talerz i włożyłam do lodówki do stężenia masy, tak z 2 godz. Makaroniki bez nadzienia przechowujemy do 7 dni w szczelnym pojemniku lub do 2 dni w lodówce (później miękną a falbanka się rozpływa). Nie poddałam się i już za drugim razem wyszły idealna <3 Także próbujcie mam prosty przepis na nie, sprawdźcie sami :) Trochę teorii: są dwie szkoły: włoska i francuska - ja przedstawię uproszczoną francuską wersję :) Możemy przełożyć do rękawa cukierniczego z okrągłą tylką lub nakładać łyżeczką na silikonową matę z miejscem na makaroniki. Nadzienie: - ok. 150 g serka kremowego (śmietankowego lub jogurtowego), - 45 g masła (temp. pokojowa), - 1/2 szklanki cukru pudru, - kilka malin z kompotu i odrobina syropu malinowego (zbyt duża ilość rozcieńczy nam masę, a tego nie chcemy). Po tym czasie makaroniki nam urosną i na górze będą tworzyć piękna twardą skorupkę, na dole utworzy się piękna firanka. Nakładamy tak pół łyżeczki na środek i czekamy, aż ładnie rozprowadzi się, jeśli zabraknie dodajemy trochę więcej, jak wyleje się zgarniamy np. wykałaczką. Na koniec dodajemy syrop i kilka malin, pamiętając żeby nie rozcieńczyć za bardzo masy. Matę położyłam na płaską blaszkę do pieczenia (która jest w zestawie w piekarniku). Nie jest tak, że zawsze wszytko mi wychodzi - czasem i mi coś nie wyjdzie :) Taka mata ułatwia nam wylewanie makaroników, a także pokazuje gdzie i ile mamy wylać ciasta (trochę mniej niż jest na obwódce). Za pierwszym razem jak robiłam makaroniki wyszły beznadziejne, z porami, przesuszone, bez falbanki. Białka ubijamy z solą i cukrem na sztywno.