Mama – bo obiad zrobiła w mniej niż 20 minut, ale i pozostali domownicy, bo taka zupa szczawiowa z młodych pierwszych listków pachnących wiosną i łąką, zawsze smakuje najlepiej. Zupa szczawiowa z jajkiem i smażonymi ziemniakami Składniki: - 2 litry rosołu (możesz zrobić szybką wersję z suszonymi jarzynami) - 0,2 kg świeżego szczawiu dzikiego - świeże jajka (ilość według uznania) - sól i pieprz w razie potrzeby - pół szklanki śmietany kwaśnej 12% rozmieszanej z odrobiną mąki pszennej - ziemniaki z dnia poprzedniego - 10 dag boczku wędzonego - 1 biała cebula. Ależ nam zawsze smakowała, zwłaszcza z podsmażonymi z dania poprzedniego ziemniakami na boczku, czy ze skwarkami. Druga bardzo ważna rzecz – nigdy, NIGDY, nie kupujcie szczawiu na zupę w słoiku. Kupiłam jeden raz szczaw pasteryzowany, bo skończyły mi się domowe zapasy, a naszła mnie ogromna ochota i naprawdę, tego nie dało się jeść. W najbliższych postach postaram się dodać przepis na pasteryzowany szczaw, pokażę Wam gdzie go szukać i jak dokładniej wygląda. Zupa szczawiowa z domowego słoika wyjdzie identyczna jak z świeżych listków. Zupa nie miała ani konsystencji, ani wyglądu, nie wspominając o najważniejszym – była niedobra. Kwaśna zupa, którą niektórzy podobno mylą z ogórkową i na którą aktualnie mamy środek sezonu. Kiedy tylko pierwsze listki pojawiały się na łące za domem, wychodziliśmy nazrywać tego zielonego przysmaku. Układamy je na talerzu, polewamy zupą i podajemy z jajkami. Znana w całej Polsce, bardzo popularna zwłaszcza w kuchniach naszych Mam czy Babć. Najpierw mieszamy ją łyżką, by wprowadzić wywar w wir, a następnie wbijamy jajko, trzymając je nisko nad zupą. Zachęcam Was do tego, byście przeszli się na łąkę i nazrywali szczawiu samodzielnie. Pierwsza to to, że ten kupny szczaw ogrodowy, nie smakuje tak samo jak dziki.