Postanowiłam wczoraj połączyć ten mój robótkowy blog z moją następną pasją - zamiłowaniem do książek. Obecnie zwolniłam w czytaniu, już nie pochłaniam stosów książek , czytam tylko co dobrze mi się czyta, nie kieruję się czytelniczą modą. Ale czytam i nie wyobrażam sobie by nie czytać książek wcale.
Miłość do nich została zaszczepiona przez moich rodziców już w dzieciństwie, w domu pełnym książek i czytających ludzi. Jest takie stwierdzenie ,z którym zawsze się zgadzam
W książkach zamyka się cała wiedza ludzkości. To co jest wypowiedziane przemija , podczas gdy to co zapisane może trwać przez wieki.
To co wiem , to co umiem, zawsze powiem , zawdzięczam głównie książkom. Mam nadzieję,że przekazałam te miłość moim dzieciom. Jak ktoś spróbuje czytać regularnie, to już nie poprzestanie.
Swoje dzierganie udoskonalałam i udoskonalam również dzięki książkom.
Wczoraj skończyłam czytać "Tate, jedziemy do Krakowa " Leszka Mazana i Mieczysława Czumy. Jest to historia Żydów, zamieszkałych lub pochodzących z Krakowa począwszy od 965 roku po rok 2015, prowadzona w formie kalendarium. Bardzo wygodna forma. Można książkę czytać chronologicznie, można wracać do genezy wydarzeń, cofając się w tył.
Jest to historia tysiącletniego wspólnego życia w jednym mieście Polaków i Żydów, przenikania kultury obu narodów, czasem trudnych relacji , czasem wspólnych działań ale przede wszystkim o tym ,że bez żydowskiej społeczności Kraków nie byłby takim jakim jest.
Razem z Autorami przemierzamy ulice Krakowa, tego , którego już nie ma i tego, który dobrze znamy. Opowieści smutne a nawet tragiczne przeplatają się z tymi radosnymi . Anegdoty i żydowski humor okraszają nie jedno zdarzenie.
Czy znacie kosmetyki Heleny Rubinstein, najbogatszej swego czasu kobiety świata ?
A wiecie,że pochodziła z krakowskiego Kazimierza ? Bieda nie była jej obca. Była córką biednego żydowskiego sprzedawcy nafty z ulicy Józefa.
Lubicie impresjonistów? Jeden z nich to Mojżesz Kisling, zwany najsłodszym z impresjonistów. Światowej sławy malarz , urodzony w Krakowie, syn żydowskiego szewca z ulicy Dietla.
Czytaliście "Przekrój", kultowy tygodnik? Na pewno tak ale może nie wiecie,że na początku był ilustrowanym dodatkiem do "Dziennika Polskiego" krakowskiej gazety codziennej. Współzałożycielem pisma był słynny Marian Eile, z urodzenia warszawiak , pochodzący z zasymilowanej żydowskiej rodziny, ale większą część życia spędził w Krakowie.
Te i inne opowieści znajdziecie w tej wyjątkowej książce.
Książka jest w twardej oprawie z czerwoną obwolutą i liczy 387 stron. Ukazała się nakładem Oficyny Wydawniczej Anabasis, pod patronatem honorowym Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego.
Autorzy to znani twórcy krakauerologii czyli nauce o wyższości Krakowa nad resztą świata.
Tu tej ich wiary nie dostrzegamy, w tej pozycji Kraków nie jest pępkiem świata. Obiektywnie na podstawie historycznych opracowań pokazują wspólne losy Żydów i Polaków , mieszkańców cudownego miasta , jakim jest Kraków.
Autorzy tytuł swojej publikacji zapożyczyli ze słynnego musicalu "Skrzypek na dachu".
Jedna z bohaterek, młoda Chawa nie mogąc dłużej żyć w Anatewce , rosyjskiej wiosce wśród ludzi, którzy nie szanują innych, powiedziała do swojego ojca - mleczarza:
"Tate, my jedziemy do Krakowa".
Musicalu już nie bardzo pamiętam - dawno oglądałam , muszę do niego wrócić. Książka zachęca by zwrócić bardziej uwagę na te słowa. Chyba to było już na końcu.
Wszystkim ciekawskim krakowskich historii polecam tę książkę. To nie tylko dzieje miasta ale dzieje jego mieszkańców. Bardzo ciekawa . Czyta się tak sobie - dużo suchych faktów ale zawsze można "poszaleć" po kartach dzięki kalendarium.
Choć uwielbiam czytać książki , więcej czasu poświęcam robótkom. Obecnie szydełkuję z małych motywów coś, bo nie wiem jeszcze na dziś co:-)
Na początku pomyślałam o długim bieżniku . Jak powstały pierwsze dwa rzędy, przyszło mi do głowy: zrobię sobie bluzkę! Będzie taka dojrzale zielona i koronkowa !
I co wybrać? Bieżnik? obrus? sukienka ? a może bluzka?