Choć krytycy nie zostawili na nim suchej nitki, polski serial „Tylko jedno spojrzenie” szturmem wdarł się do światowej czołówki Netflixa. W ciągu zaledwie kilku dni zdobył ogromną popularność w aż 42 krajach, trafiając na 2. miejsce w globalnym rankingu seriali nieanglojęzycznych. To wynik, o jakim większość rodzimych produkcji może tylko pomarzyć. Nie obyło się jednak bez pewnej kontrowersji.
Sukces mimo krytyki – ponad 4,5 mln wyświetleń
Od 3 do 9 marca 2025 roku „Tylko jedno spojrzenie” zanotował aż 4,5 miliona wyświetleń. Tylko kolumbijska „Medusa” zdołała przebić ten wynik, osiągając 6,8 mln odsłon. Polską adaptację powieści Harlana Cobena oglądano chętniej niż niemiecki thriller „Cassandra”, który jeszcze niedawno był jednym z faworytów widzów.
To już trzecia polska ekranizacja prozy Cobena. Wcześniej platforma Netflix zaprezentowała „W głębi lasu” oraz „Zachowaj spokój”. Jednak to właśnie „Tylko jedno spojrzenie” najpełniej przekuło popularność literackiego pierwowzoru w sukces streamingowy.
Gdzie serial trafił do TOP10?
Lista krajów, w których serial pojawił się w zestawieniach TOP10, robi wrażenie. Oto niektóre z nich: Francja, Hiszpania, Australia, Izrael, Niemcy, Włochy, Argentyna, Norwegia, Urugwaj, Sri Lanka, Bahamy i wiele innych. Serial okazał się hitem w 40 krajach!
W sumie produkcja podbiła rynek aż na czterech kontynentach, udowadniając, że polskie seriale mogą mieć globalny zasięg i nie muszą być jedynie lokalną ciekawostką.
Adaptacja Cobena w polskim wydaniu – co się zmieniło?
Serial powstał na podstawie powieści Harlana Cobena z 2004 roku. Twórcy zdecydowali się jednak na szereg lokalnych modyfikacji. Główna bohaterka, książkowa Grace Lawson, została przemianowana na Gretę, a akcję przeniesiono ze Stanów Zjednoczonych do Polski.
Dodano również nowe wątki — Greta w serialu jest ocaloną ofiarą pożaru podczas koncertu, co nadaje postaci głębi i dramatyzmu. Mimo to ogólna konstrukcja fabularna pozostała wierna książce. Główna oś intrygi – tajemnicze zdjęcie, zniknięcie męża i odkrywanie przeszłości – pozostała nienaruszona.
Warto dodać, że „Tylko jedno spojrzenie” doczekało się wcześniej francuskiej adaptacji – „Juste un regard” (2017). Jednak to właśnie polska wersja zdobyła międzynarodowy rozgłos, a nie ta znad Sekwany.
Recenzje chłodne, ale aktorstwo chwalone
Mimo ogromnej popularności, opinie krytyków są w większości negatywne. Zarzuty? Przede wszystkim brak oryginalności, przerysowana narracja i fabularne klisze. Brytyjski recenzent Jonathan Wilson napisał wręcz, że serial „ginie w tłumie podobnych produkcji” i nie wnosi nic świeżego do gatunku.
Fabułę uznano za zbyt złożoną i przeładowaną zwrotami akcji, co – paradoksalnie – pozbawia ją emocjonalnego napięcia. Krytycy podkreślają, że historia nie pozwala widzowi zbudować głębszej więzi z bohaterami, przez co trudno o zaangażowanie.
Nie brak jednak także głosów uznania – szczególnie dla gry aktorskiej Marii Dębskiej, która wcieliła się w postać Grety. W recenzjach podkreśla się jej umiejętność oddania emocjonalnej złożoności bohaterki i trzymania w ryzach momentami chaotycznej fabuły.
Niebezpieczny mit w serialu
Choć „Tylko jedno spojrzenie” to fikcja kryminalna, jedna ze scen wywołała poważne zastrzeżenia ekspertów. Fundacja Itaka, specjalizująca się w poszukiwaniu osób zaginionych, wyraziła zaniepokojenie fragmentem, w którym bohaterka serialu zostaje poinformowana przez policję, że zgłoszenie zaginięcia możliwe będzie dopiero po 48 godzinach. To całkowicie niezgodne z polskim prawem, które nie nakłada żadnego obowiązkowego czasu oczekiwania przed zgłoszeniem. Fundacja podkreśla, że takie błędy mogą mieć realne konsekwencje, prowadząc do opóźnień w działaniach poszukiwawczych, które często są kluczowe w pierwszych godzinach po zaginięciu. W czasach, gdy seriale docierają do milionów odbiorców, rozpowszechnianie szkodliwych mitów może przyczynić się do tragedii – i to zupełnie niepotrzebnie.
Polska produkcja z sukcesem – i ważną lekcją na przyszłość
Sukces „Tylko jedno spojrzenie” pokazuje, że polskie seriale nie muszą już ograniczać się do lokalnej publiczności. Z odpowiednim wsparciem platform streamingowych, rozpoznawalną marką i odważnym podejściem twórczym, mogą zyskać widownię na całym świecie – nawet jeśli nie zdobywają jednogłośnego uznania krytyków. Adaptacja prozy Harlana Cobena, choć nie wolna od fabularnych uproszczeń i mieszanych opinii ze strony recenzentów, znalazła swoją widownię i przyciągnęła miliony. Jednocześnie przypadek sceny ze zgłoszeniem zaginięcia pokazuje, że w erze globalnych platform streamingowych odpowiedzialność twórców nie kończy się na atrakcyjnej fabule – ważne jest również to, jakie informacje przekazują widzom. Popularność serialu to sukces, ale również przypomnienie, że fikcja może – i często realnie wpływa – na postrzeganie rzeczywistości.