Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej już od jakiegoś czasu analizuje, jakby wyglądał czterodniowy tydzień pracy. Takie rozwiązanie miałoby zostać zastosowane także w przypadku nauczycieli, a więc i lekcje w szkołach musiałyby zostać skrócone? Co to oznacza dla uczniów? Poznaj szczegóły.
4-dniowy tydzień pracy
W przestrzeni publicznej od dawna mówi się o skróceniu tygodnia pracy. O ile w wielu zawodach taka regulacja mogłaby być przeprowadzona bez większych modyfikacji, o tyle w przypadku nauczycieli czterodniowy tydzień pracy wiązałby się ze zmianą dla uczniów oraz całego systemu nauczania.
Co więcej, skrócenie tygodnia pracy wcale nie musi oznaczać, że pracownicy w któryś z pięciu dni nie będą pracować. Może bowiem dojść do sytuacji skrócenia godzin pracy w ciągu dnia.
Eksperci stawiają więc sprawę jasno. Skrócenie tygodnia pracy nie oznaczałoby, że lekcje odbywałyby się od poniedziałku do czwartku, a dzieci nagle miałyby trzydniowy weekend.
Czy skrócenie tygodnia szkolnego jest możliwe?
Eksperci zwracają uwagę na fakt, że nawet, gdyby wprowadzono czterodniowy tydzień pracy dla pracowników, a więc i nauczycieli, to nie oznaczałoby skrócenia tygodnia nauki.
Szkoła byłaby otwarta, jak dotychczas, pięć dni w tygodniu. Z tą jednak różnicą, że nauczyciele pracowaliby krócej, a więc konieczne byłoby zatrudnienie większej ilości pracowników.
To z kolei zrodziłoby drugi problem. W Polsce często słyszy się bowiem o braku chętnych na to stanowisko.
“Kolejne zmiany w edukacji są niepotrzebne”
Pomysł skrócenia czasu pracy spotkał się z niechęcią ze strony niektórych nauczycieli. Część z nich zaznacza, że nie wyobraża sobie sytuacji, gdy ktoś zapłaci im tyle samo za mniej wypracowanych godzin.
- Czterodniowy tydzień pracy pewnie oznaczałby to, że zarabiałbym mniej. Nie wierzę, że pracodawca zapłaciłby mi tyle samo za mniej przepracowanych godzin. Kto by się na to zgodził? - pyta pan Rafał, nauczyciel wychowania fizycznego, cytowany przez portal edziecko.pl.
Dodaje, że "kolejne zamieszanie i zmiany w edukacji nie są potrzebne. I tak sytuacja w szkołach woła o pomstę do nieba".