Oskładkowanie umów zlecenie było jedną z kluczowych zapowiedzi zmian na rynku pracy. Reformy tej nie udało się wprowadzić na przestrzeni wielu lat, a obecny rząd mimo zapowiedzi, też prawdopodobnie tego nie zrobi.
Oskładkowanie umów zlecenie do kosza?
Zarówno posłowie Prawa i Sprawiedliwości, jak i obecnej koalicji rządzącej, o ozusowaniu umów zlecenie mówili już od dawna.
Reforma ta sprawiłaby, że osoby nieposiadające umowy o pracę, a pracujące na umowie zlecenie, musiałyby odkładać do ZUS na emeryturę, dzięki czemu na starość nie zostałyby z niczym.
Z drugiej strony jednak spowodowałoby to obniżenie ich wypłat.
Ozusowanie umów zlecenie miało zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Teraz jednak było już bardzo blisko wprowadzenia tej reformy, bo została ona wpisana do Krajowego Planu Odbudowy (KPO), a jej niewprowadzenie miało wiązać się z nieotrzymaniem środków z Unii Europejskiej.
Komisja Europejska postawiła krajom członkowskim kilka warunków do spełnienia, w celu otrzymania środków z KPO. W przypadku Polski było to między innymi ucywilizowanie rynku pracy, czyli np. oskładkowanie umów zlecenie.
Wszystko jednak wskazuje na to, że oskładkowanie umów zlecenie albo odbędzie się o wiele później niż zapowiadano, albo nie dojdzie do niego wcale.
Potwierdziła to przed świętami minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w rozmowie z “Faktem”.
“Jest decyzja Donalda Tuska”
Minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w rozmowie z “Faktem” poinformowała, że decyzją premiera Donalda Tuska oskładkowanie umów zlecenie nie jest obecnie brane pod uwagę.
— Jeśli chodzi o oskładkowanie umów, jest decyzja pana premiera, że ta reforma nie będzie realizowana — powiedziała.
Dodała, że z tej decyzji polski rząd będzie musiał wytłumaczyć się przed Komisją Europejską.
— Naszą rolą jest przedstawienie tej decyzji Komisji Europejskiej, a także rozmowa, jakie inne reformy, które my uważamy za dobre dla polskiego rynku pracy, będą zrealizowane i uznane za część KPO — informuje Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.