Rządowa reforma edukacji miała przynieść ulgę przeładowanym obowiązkami uczniom. Jednak efekt jest odwrotny od zamierzonego, a liczba krytycznych głosów wciąż rośnie. Rodzice i nauczyciele biją na alarm, wskazując, że zmiana wywołała nieprzewidziane problemy.
Reforma bez prac domowych
Zakaz zadawania ocenianych prac domowych miał, według minister edukacji Barbary Nowackiej, sprzyjać dobrostanowi dzieci, które po lekcjach mogą odpoczywać i rozwijać swoje zainteresowania. Nowacka zwracała uwagę:
„Jeśli dziecko wraca po ośmiu godzinach pracy w szkole i ma jeszcze trzy godziny pracy w domu ze stresem, że to będzie ocenione, to też nie jest działanie na rzecz jego dobrostanu”.
Celem było więc uwolnienie uczniów od nadmiernych obowiązków po lekcjach. Niestety, według rodziców i nauczycieli, skutki są inne niż zamierzone.
Rodzice i nauczyciele biją na alarm
Jak zauważa Interia, wielu nauczycieli jest przeciwnych zakazowi prac domowych. Cytowana przez portal Romualda, nauczycielka języka polskiego i historii, zwraca uwagę na brak systematyczności w nauce swoich uczniów, którzy bez obowiązkowych zadań tracą nawyk regularnej pracy w domu. Romualda dodaje, że prace domowe nie były obciążeniem, a jedynie sposobem na utrwalenie wiedzy.
W ich miejsce nauczyciele wprowadzają więcej kartkówek i testów, co nie zawsze jest korzystne. Natalia, była nauczycielka języka angielskiego, zwraca uwagę, że częstsze testy są bardziej stresujące, ponieważ nie dają możliwości poprawy oceny. Jak zauważa, jej dzieci mają obecnie więcej sprawdzianów, a mniej możliwości systematycznego przyswajania materiału w domu. Według niej taki system jest nieelastyczny i nie służy uczniom.
Korepetycje zamiast prac domowych?
Portal Interia cytuje również Magdalenę, mamę dwóch chłopców, która zauważa, że brak obowiązkowych prac domowych spowodował wzrost liczby korepetycji. Magdalena przyznaje, że dzieci jej znajomych – podobnie jak jej synowie – uczęszczają na dodatkowe zajęcia, aby utrwalić materiał, który wcześniej mogłyby ćwiczyć w domu. Wskazując na rosnące obciążenie finansowe, które dotyka wielu rodziców komentuje:
„To chyba nie tak miało wyglądać”.
Czy system potrzebuje głębszych zmian?
Romualda, nauczycielka cytowana przez Interię, sugeruje, że zamiast zakazu prac domowych, potrzebne są głębsze zmiany w systemie edukacji. Wskazuje, że uczniowie są zbyt obciążeni nauką i nie mają czasu na rozwijanie zainteresowań. Jak komentuje, ograniczenie liczby przedmiotów mogłoby dać więcej czasu na utrwalanie materiału w szkole, co wyeliminowałoby potrzebę prac domowych.
Rządowa reforma miała przynieść uczniom ulgę i poprawić ich dobrostan, lecz głosy rodziców i nauczycieli odsłaniają złożoną rzeczywistość – zakaz prac domowych nie tylko nie rozwiązał problemów, ale stworzył nowe wyzwania, których nikt się nie spodziewał.
A co Wy sądzicie? Czy brak obowiązkowych zadań domowych to krok w dobrą stronę, czy jednak błąd, który trzeba naprawić?