Mieszkaniec Radomia, który jeździł na gapę aż 647 razy, ma do spłacenia gigantyczny dług wynoszący ponad 166 tysięcy złotych. Jego sytuacja może się pogorszyć, ponieważ w mieście wprowadzono nowe, wyższe kary za jazdę bez biletu. Władze Radomia podjęły decyzję o zaostrzeniu przepisów, aby zniechęcić pasażerów do podróży na gapę. Okazuje się, że notoryczni gapowicze stanowią problem nie tylko w tym mieście.
Nowe kary za jazdę bez biletu
Od 24 października w Radomiu obowiązują wyższe stawki za jazdę bez ważnego biletu komunikacji miejskiej. Kara za brak biletu wynosi teraz 90-krotność ceny biletu jednorazowego, co daje 324 złote. Do tego dochodzi cena biletu, co w sumie oznacza, że gapowicz zapłaci 327,60 zł lub 325,80 zł, w zależności od rodzaju biletu. Jeśli jednak pasażer zdecyduje się zapłacić na miejscu lub w ciągu 7 dni, może skorzystać z obniżki, płacąc jedynie 147,60 zł lub 145,80 zł.
Surowsze sankcje za zakłócenie trasy
Kary obejmują również przypadki, gdy pasażer z własnej winy spowoduje opóźnienie lub zmianę trasy autobusu. W takich sytuacjach musi zapłacić karę w wysokości 360 zł (lub 180 zł przy skorzystaniu z bonifikaty). To krok, który ma dodatkowo zniechęcić do nieodpowiedzialnych zachowań w trakcie korzystania z transportu publicznego.
Mandatowi rekordziści w Radomiu
Pasażer, który zdobył niechlubny tytuł rekordzisty, został złapany na jeździe bez biletu aż 647 razy w ciągu dziewięciu lat. Jego dług wobec Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji wynosi niemal 166,5 tysiąca złotych. Kolejny, przyłapany 477 razy, ma do spłacenia ponad 124 tysiące złotych. Na trzecim miejscu w rankingu notorycznych gapowiczów znajduje się kobieta, której dług wynosi 85 tysięcy złotych. Jest to kwota podstawowa, powiększona o odsetki oraz ewentualne koszty sądowe i egzekucyjne
Kontrole i statystyki gapowiczów
Radomskie autobusy są regularnie kontrolowane. Każdego miesiąca przeprowadza się tam około 4 tysięcy kontroli biletów, a średnio tysiąc pasażerów podróżuje bez ważnego biletu lub dokumentu uprawniającego do zniżki. Osoby, które notorycznie jeżdżą na gapę, narażają się nie tylko na mandaty, ale także na wpisanie do Krajowego Rejestru Długów. Może to poważnie utrudnić im codzienne życie, np. w kwestii uzyskania kredytu czy podpisania umowy z operatorem telefonii.
Problem na skalę kraju
Zadłużenie Polaków wynikające z jazdy bez biletu wynosi niemal pół miliarda złotych. Według danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, obecnie 368,6 tysiąca osób zalega z opłatami za mandaty. Większość z tych dłużników to osoby, które wielokrotnie unikały opłat.
Dlaczego jeździmy bez biletu?
Z badań przeprowadzonych w 2023 roku wynika, że najczęstszym powodem jazdy bez biletu jest zapomnienie o jego ważności – deklaruje tak 54% gapowiczów. Kolejne 49% twierdzi, że brakuje im czasu na zakup biletu, a 35% skarży się na brak możliwości zakupu za gotówkę. Co ciekawe, w grupie wiekowej 15-25 lat, aż 63% zapomina o zakupie biletu, 47% wskazuje na pośpiech jako główny powód jego braku, a 50% celowo unika opłat, bo kontrole są według nich rzadkie. Dodatkowo, czterech na dziesięciu młodych twierdzi, że po prostu szkoda im pieniędzy na bilety.