Burmistrz Kłodzka kontra Wody Polskie! "Tama w Stroniu Śląskim była niedopilnowana". Jest odpowiedź

Agnieszka
Newsy
26.09.2024 9:47
Burmistrz Kłodzka kontra Wody Polskie! "Tama w Stroniu Śląskim była niedopilnowana". Jest odpowiedź źródło okładki: Autorstwa Jacek Halicki - Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curi

Burmistrz Kłodzka Michał Piszko otwarcie skrytykował działania Wód Polskich. Jego zdaniem tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana, co poskutkowało jej przerwaniem, a następnie dewastującym zalaniem między innymi Stronia Śląskiego, Lądka-Zdrój i Kłodzka.

Wody Polskie zareagowały zbyt późno?

W rozmowie z RMF FM burmistrz Kłodzka zwrócił uwagę na fakt, że przerwanie tamy na rzece Morawce w Stroniu Śląskim nastąpiło w niedzielę 15 września o godz. 10:35.

Wody Polskie jednak potwierdziły tę informację oficjalnie dopiero o godzinie 13:00, czyli ponad 2,5 godziny później.

Zdaniem Michała Piszko Wody Polskie tym samym zabrały ludności cenny czas na ewakuację i zabezpieczenie majątku. W sieci owszem, pojawiło się wcześniej nagranie pękniętej tamy, jednak wrzucił je jeden z mieszkańców.

Ludzie byli narażeni tutaj bezsprzecznie. (...) Jakbym dostał tę informację 2-3 godziny wcześniej, to bym ruszył ze wszystkimi dostępnymi siłami i środkami jakie mamy, nie tylko SMS-owymi, z informacją do mieszkańców: "słuchajcie, idzie fala powodziowa z tamy ze Stronia i natychmiast się ewakuujcie". Na szczęście u mnie (w mieście) nikt nie utonął - zaznaczył Michał Piszko.

Wody Polskie odpowiadają na zarzuty burmistrza

Wody Polskie skonfrontowane z tymi argumentami stwierdziły, że przekazały informacje o pękniętej zaporze z powodu problemów z łącznością telefoniczną. Zdaniem władz Kłodzka nie było żadnych problemów z łącznością telefoniczną, a jeśli były, to informacja mogła zostać przekazana drogą internetową.

Burmistrz Kłodzka odpiera argumenty Wód Polskich

Nie daję wiary tym argumentom, ponieważ osoba miała dostęp do internetu i musiała mieć połączenie (...). Mam żal - nie tylko ja i mieszkańcy - że ta informacja nie została przekazana w prawidłowy sposób odpowiednim służbom - stwierdził.

Podobnego zdania jest Jan Kalfas, były już dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Kłodzku, który po powodzi postanowił się zwolnić. 

Co prawda wody nikt by nie zatrzymał, ale ludzie mieliby więcej czasu (...). Można było zapobiec tej tragedii, jaka się wydarzyła. Nie mówię tutaj o budynkach, bo te w sposób naturalny mogły ulec zniszczeniu, ale ludzie mogli dużo uratować - stwierdził w rozmowie z RMF FM. 

Kwestia wymaga wyjaśnienia

Cała sytuacja budzi wiele kontrowersji, a różnice w wersjach wydarzeń między burmistrzem Kłodzka a Wodami Polskimi powodują, że sprawa wymaga dalszego wyjaśnienia. Bezpieczeństwo mieszkańców powinno być priorytetem, dlatego na pewno odpowiednie służby przeanalizują całą sytuację i wyjaśnią, czy faktycznie doszło do zaniedbań, a jeśli tak, to kto za nie odpowiada.

Kluczowe Punkty
  • Burmistrz Kłodzka Michał Piszko otwarcie skrytykował działania Wód Polskich.
  • Jego zdaniem tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana, co poskutkowało jej przerwaniem.
  • W wyniku tego zalane zostały m.in. Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój i Kłodzko.
  • Wody Polskie potwierdziły przerwanie tamy 2,5 godziny po fakcie.
  • Zdaniem burmistrza opóźnienie to zabrało ludności cenny czas na ewakuację.
  • Wody Polskie twierdzą, że opóźnienie wynikało z problemów z łącznością telefoniczną.
  • Burmistrz nie zgadza się z tym wyjaśnieniem, wskazując na dostępność internetu.
  • Jan Kalfas, były dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego, także krytykuje reakcję Wód Polskich.
Zostań z nami
Pobierz naszą aplikację mobilną