W ostatnich dniach Leroy Merlin znalazło się w centrum publicznej uwagi i spotkało z falą krytyki. Oskarżenia, które zaczęły krążyć w internecie, wywołały duże poruszenie wśród klientów. Jak firma odpowiedziała na te zarzuty i co tak naprawdę się wydarzyło?
Oskarżenia o podwyżki cen
Po tragicznych wydarzeniach związanych z powodzią, która dotknęła południową Polskę, pojawiły się informacje, jakoby Leroy Merlin podniosło ceny worków na piasek – jednego z kluczowych produktów w walce z żywiołem. Internauci szybko podchwycili te doniesienia, zarzucając firmie, że próbuje zarobić na tragedii. Według niektórych źródeł, cena worków miała wzrosnąć z 4 złotych do 7,49 zł, co spotkało się z szerokim potępieniem.
Oficjalna odpowiedź Leroy Merlin
Firma nie zwlekała z reakcją. W oficjalnym oświadczeniu, wydanym niedługo po pojawieniu się oskarżeń, Leroy Merlin stanowczo zaprzeczyło podwyżkom cen. Jak podkreśliła Magdalena Kołodziejska, rzeczniczka prasowa firmy, ceny produktów najpotrzebniejszych w obliczu powodzi nie uległy zmianie od kilku miesięcy. Kołodziejska zapewniła:
"Ceny nie ulegną podwyższeniu, a czasowo w trakcie promocji mogą być nawet niższe".
Co więcej, firma ogłosiła czasowe zamrożenie cen na te produkty, aby zapewnić klientom ich dostępność. Firma zaznaczyła, że produkty pierwszej potrzeby dla poszkodowanych przez powódź będą stale dostępne w tej samej cenie we wszystkich sklepach sieci.
Dezinformacja i kroki prawne
Leroy Merlin określiło krążące informacje jako fałszywe i zapowiedziało podjęcie kroków prawnych wobec osób odpowiedzialnych za ich rozpowszechnianie. Firma zaznaczyła, że oskarżenia te to próba celowej dezinformacji, mającej na celu zaszkodzenie jej wizerunkowi. W swoim oświadczeniu Leroy Merlin wezwało do zaprzestania dystrybuowania tych fałszywych informacji i ostrzegło, że nie będzie tolerować dalszego szerzenia kłamstw.
Premier grozi spekulantom
Sprawa podwyżek cen w trakcie kryzysu związanego z powodzią nie umknęła również uwadze rządu. Premier Donald Tusk podczas posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu ostrzegł, że rząd nie będzie tolerował spekulacji cenowych i sztucznego podnoszenia cen na produkty pierwszej potrzeby.
Zaznaczył, że jeśli sytuacja będzie tego wymagać, rząd wprowadzi ceny urzędowe na kluczowe produkty, aby zapobiec nadużyciom. Dodał, że takie działania są konieczne, by chronić konsumentów w trudnych czasach. Premier mówił:
"Są narzędzia prawne związane ze stanami nadzwyczajnymi i użyjemy ich, by przywrócić ceny sprzed powodzi".
Kontrole UOKiK
Oprócz reakcji rządu, również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) zapowiedział wzmożone kontrole na terenach objętych powodzią. Ich celem będzie sprawdzenie, czy dochodzi do zmów cenowych lub nadużywania pozycji dominującej przez firmy. Jeśli okaże się, że przedsiębiorcy faktycznie próbują zarabiać na kryzysie, mogą zostać ukarani potężnymi karami finansowymi.
W tym trudnym czasie, kluczowe będzie monitorowanie sytuacji, zarówno przez klientów, jak i władze, które już zapowiedziały, że w razie potrzeby podejmą działania, by zapobiec spekulacjom cenowym.