Już 1 lipca w życie wchodzi unijna dyrektywa DAC7. W związku z tym pojawiła się obawa o to, że na osoby sprzedające w internecie zostanie nałożony nowe podatek. Tak się nie stanie - uspokaja Ministerstwo Finansów. Przekroczenie limitów może jednak oznaczać problemy ze skarbówką.
Skarbówka dostanie raporty od platform sprzedażowych
Od 1 lipca platformy sprzedażowe zobowiązane są do przekazywania Urzędowi Skarbowemu raportów dotyczących osób, które w ciągu roku przeprowadzili co najmniej 30 transakcji sprzedażowych, lub sprzedali rzeczy na kwotę powyżej 2 tysięcy euro.
Jaki jest tego cel? Skarbówka chce sprawdzić, czy osoby sprzedające w internecie nie powinny czasem założyć działalności gospodarczej lub działalności nierejestrowanej.
Niestety, jej definicję spełnić bardzo łatwo. Wystarczy, że działamy w sposób ciągły, powtarzalny, zorganizowany i chcemy zarobić – mówi Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA, w rozmowie z “Rzeczpospolitą”.
Warto wiedzieć, że obowiązek dostarczania raportów Urzędowi Skarbowemu wchodzi w życie 1 lipca 2024, jednak dostarczane dane mogą obejmować już styczeń 2023 roku.
Nie będzie nowego podatku
W związku z wejściem w życie unijnej dyrektywy DAC7, pojawiły się obawy o wprowadzenie nowego podatku.
Ministerstwo Finansów uspokaja, że przepisy nie zmieniają dotychczasowych zasad opodatkowania osób sprzedających w internecie.
Natomiast zgromadzone przez skarbówkę informacje pozwolą zredukować zjawisko uchylania się od opodatkowania w przestrzeni cyfrowej.
Co więc grozi osobom, które przekroczą limity?
Osoba, której działalność sprzedażowa w internecie przekroczy 30 transakcji lub 2 tysiące euro, naraża się na ryzyko kontroli ze strony Urzędu Skarbowego.
Jeśli podczas takiej kontroli skarbówka uzna, że nasza działalność nosi znamiona działalności na czarno (nie mamy założonej działalności gospodarczej, ani działalności nierejestrowanej), to będziemy musieli zapłacić zaległe podatki - te, które płacą przedsiębiorcy.
Jak informuje “Rzeczpospolita”, za prowadzenie biznesu na czarno:
Fiskus może naliczyć zaległość w PIT i uznać, że powinniśmy płacić także VAT. Swoje weźmie też ZUS. Możemy dostać karę z kodeksu karnego skarbowego – informuje Radosław Żuk, doradca podatkowy, partner w kancelarii KZP, w rozmowie z dziennikiem.
To oznacza, że więcej osób będzie zmuszona zapłacić zaległe podatki.
