Może okazać się, że dojdzie do protestów w placówkach handlowych popularnej sieci spożywczej. Pracownicy rozważają również spór zbiorowy z pracodawcą.
Nadchodzi paraliż w popularnej sieci spożywczej?
Pracownicy sieci Biedronka domagają się zbiorowych podwyżek, zwiększenia obsady w placówkach oraz wprowadzenia premii pracowniczych. Szczegóły w tej sprawie przybliżył „Dziennik Gazeta Prawna”.
Związkowcy „Solidarności” zakomunikowali, że w przypadku braku poparcia petycji ze strony zarządu może dojść do protestów i paraliżu. Podpisy pod petycją zbierane są do 6 marca 2024 roku. Po tym terminie dokument będzie przekazany do polskiego i portugalskiego zarządu sieci.
Przedstawiciel Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" Jeronimo Martins Dystrybucja powiedział w wywiadzie, że władze w Portugalii mogą nie być świadome warunków pracy w polskich sklepach. Mężczyzna powiedział, że w ostatnim czasie uległy one pogorszeniu.
Okazuje się, że obecnie na jedną placówkę handlową przypada trzech pracowników oraz kierownik. Przedstawiciel organizacji przypomniał, że przed pandemią obsada składała się z minimum pięciu pracowników i kierownika.
Ponadto pracownicy sieci uważają, że ich pensje nie są adekwatne co do ilości obowiązków. Skarżą się również na to, że muszą wykonywać dodatkowe szkolenia w czasie wolnym.
Doniesienia wskazują, że zatrudnieni pracownicy, którzy planują wziąć udział w proteście są rzekomo zastraszani zwolnieniami.
Biedronka odmawia komentarza
„Dziennik Gazeta Prawa” zwróciła się do sieci „Biedronka” z prośbą o komentarz w tej sprawie. W odpowiedzi można przeczytać, że sprawa nie będzie komentowana, dopóki do zarządu nie wpłynie petycja.
Biedronka jest siecią sklepów należącą do spółki akcyjnej Jeronimo Martins Polska. Jest to największa sieć w Polsce pod względem ilości sklepów. Pierwszy sklep sieci został otwarty w 1995 roku w Poznaniu.