Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło planowane modyfikacje w programie nauczania dla szkół podstawowych, obejmujące m.in. historię. Jakie zmiany czekają uczniów? Jeden z twórców proponowanych wytycznych programowych wyjaśnił w rozmowie z Wirtualną Polską, czemu mają one służyć i jednocześnie odniósł się też do zarzutów dotyczących rzekomego naruszania polskiej tożsamości narodowej.
Kontrowersje wokół lekcji historii
Ministerstwo Edukacji proponuje, by zmniejszyć zakres podstawy programowej z 17 przedmiotów, jednak to wokół lekcji historii pojawiła się największa burza, bowiem część krytyków zarzuca usunięcie lub okrojenie tematów ważnych dla naszej historii, jak np. pamięć o polskich bohaterach (Pilecki, Sendlerowa, rodzina Ulmów, Karski, Inka) i antypolska oraz antysemicka polityka ze strony Niemiec i ZSRR. Mnóstwo kontrowersji wzbudził również pomysł usunięcia sformułowania "ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu" i zastąpienia go "konfliktem poslko-ukraińskim". Środowiska prawicowe wprost zagrzmiały o "zamachu na tożsamość polskich dzieci".
Odpowiedzi twórców programu
Do tych zarzutów postanowił odnieść się rzecznik MEN, który w rozmowie z Wirtualną Polską przekonywał, że celem zmian jest oferowanie większej autonomii nauczycielom w realizowaniu tematów. Podobnie wypowiadał się również Aleksander Pawlicki, który jest współautorem korekty podstawy programowej. W jego opinii program nauczania był wypełniony zbyt dużą ilością nazwisk, faktów i dat, których nie można było punkt po punkcie zrealizować. W wypowiedzi dla WP stwierdził:
"Podstawa programowa powinna dawać tylko zarys tego, czego dzieci mają się uczyć. Na tym poziomie ogólności państwo może ustalić, że dzieci mają poznać np. problematykę germanizacji albo formy oporu Polaków wobec komunizmu po roku 1945. A całą resztę oddajemy nauczycielom i nauczycielkom. Dziś program nauczania jest szeroki na dziesiątki kilometrów i obejmuje wszystko, co się da. Ale głęboki jest na palec. My chcemy, żeby program nauczania był szeroki na kilometr, ale też głęboki na kilometr."
Nowe podejście do edukacji historycznej
Ekspert wątpił, by dzieci po latach pamiętały takie szczegóły jak wszystkie bitwy, dowódców i położenie wojsk, albo rozumiały ich znaczenie. Natomiast chciałby większy nacisk położyć na rozwijanie takich umiejętności jak myślenie naukowe, umiejętności wykonawcze czy sprawność we współdziałaniu. A żeby tego dokonać, nauczyciele muszą mieć więcej czasu i swobody realizowania tematów.
Wyjaśnił również, dlaczego nowy program nauczania nie obejmuje lekcji o Danucie Siedzikównie, ps. Inka w 4. klasie szkoły podstawowej. Uznano to za nieodpowiednie dla wieku dzieci.
Można oczywiście opowiedzieć dziesięciolatkom historię śmierci Danuty Siedzikówny, ale nie jestem pewien czy dla 10-latka to jest akurat ten wzór patriotyzmu, od którego warto zaczynać edukację. Myślę, że jest parę lepszych pomysłów, jak uczyć patriotyzmu 10-latki, niż epatowanie okrucieństwem UB. Zwłaszcza w kontekście, który nie jest dla nich do końca zrozumiały.
Reakcje na propozycje zmian
Barbara Nowacka również odniosła się do stawianych zarzutów, przypominając, że publikacje MEN są wyłącznie propozycjami, co do których można wyrazić merytoryczną opinię. Jednocześnie zaznaczyła, że nie podpisze dokumentu, w którym rzeź wołyńska będzie nazywana inaczej niż ludobójstwo.