Dziś przedstawimy historię pani Kasi, która przeżyła szok po Wigilii u swojej teściowej.
Zaproszenie na Wigilię do teściowej
Pani Kasia jest mężatką i ma dwójkę dzieci. Co roku spędzała Wigilię u swoich rodziców. W tym roku wraz z mężem dostała zaproszenie od teściowej, która przeprowadziła się bliżej ich miejscowości zamieszkania. Nalegała, aby rodzina została u niej na dwa dni.
Stół uginał się pod świątecznymi potrawami
Kobieta bardzo ucieszyła się z zaproszenia na Święta. Postanowiła jednak, że weźmie udział w przygotowaniach wigilijnych i przyrządzi kilka potraw. Zabrała do teściowej pełne reklamówki jedzenia - uszka, barszcz, krokiety, sernik i alkohol. Stół uginał się pod pełnymi talerzami potraw. Teściowa przygotowała 12 tradycyjnych dań. Porcje były bardzo duże.
Rachunek za Wigilię
Świąteczny czas mijał bardzo przyjemnie. Nadszedł czas wyjazdu. Pani Kasia przeżyła szok, gdy przy pożegnaniu teściowa wręczyła jej „rachunek za Wigilię”. Seniorka domagała się zapłaty 250 złotych od osoby dorosłej za wyżywienie. Wnuki nie były uwzględnione w wyliczeniach. Teściowa tłumaczyła, że w dobie drożyzny poniosła ogromne koszty, które muszą być sprawiedliwie podzielone. Nie docierało do niej, że syn z żoną także przynieśli sporo żywności. Kobieta podkreślała, że jej inicjatywa będzie cenną lekcją dla wnuków, która uzmysłowi im ile zaangażowania i wkładu finansowego wymaga przygotowanie Świąt. Twierdziła, że ciężar wydatków nie może spoczywać na jednej osobie. Pani Kasia z mężem byli zszokowani i zmieszani. Byli wdzięczni za gościnę i doceniali trud włożony w przygotowania, lecz uważali, że oni także byli zaangażowani poprzez przygotowanie wigilijnych potraw, za które również sporo zapłacili. Ponadto podczas świątecznego czasu aktywnie brali udział w serwowaniu dań, sprzątaniu ze stołu i zmywaniu. Zapłacili seniorce, ale czuli niesmak.
Co sądzicie o takim podejściu?