Jedna z klientek kasy samoobsługowej w Biedronce w Chełmie dwukrotnie skasowała tańszy produkt zamiast droższego. Biedronka poniosła straty w wysokości…4 zł i 52 gr. Sprawa trafiła do sądu, a kobieta właśnie usłyszała wyrok.
Kobieta na kasie samoobsługowej kasowała tańsze produkty
W “Gazecie Pomorskiej” przytoczona została historia pewnej kobiety, która podczas kasowania zakupów w kasie samoobsługowej zamiast droższych produktów nabija tańsze.
Taka sytuacja z udziałem kobiety miała miejsce dwa razy w styczniu tego roku. Za pierwszym razem kobieta skasowała trzy bułki zamiast ogórka. Później zamiast garści krówek skasowała lizaka.
Tym samym łącznie zapłaciła o 4 zł i 52 gr mniej.
Została na tym przyłapana i sprawa trafiła do sądu. Prokuratura natomiast działanie kobiety uznała za oszustwo i postawiła zarzuty. Za to przestępstwo grozi kara nawet do 8 lat więzienia.
Zapadł wyrok w tej sprawie
Po kilku miesiącach od zajścia, w sprawie kobiety zapadł wyrok. Wbrew wstępnym oskarżeniom prokuratury, sąd jednak nie był aż tak surowy.
Sąd uznał, że pomimo stanowiska prokuratury, kobieta nie dopuściła się oszustwa, ale przywłaszczenia mienia (ogórka o wartości 4 zł i cukierków krówek o wartości 2,5 zł).
Został wydany więc wyrok skazujący i sąd uznał kobietę za winną wykroczenia z art. 119 par. 1 Kodeksu wykroczeń, czyli za kradzież towarów o wartości poniżej 500 zł. Co ciekawe jednak, z powodu złej sytuacji materialnej oskarżonej kobiety, sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary.
Kobieta została ukarana jedynie naganą.
"Sąd uznał kobietę za winną popełnienia wykroczeń z art. 119 par. 1 Kodeksu wykroczeń (kradzież towarów o wartości niższej niż 500 zł), ale zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Pani Karolina ukarana została naganą. Całymi kosztami sądowymi obciążony został Skarb Państwa, czyli — de facto — podatnicy. Dlaczego? Z uwagi na złą sytuację materialną oskarżonej" — czytamy w dzienniku “Gazeta Pomorska”.