Wydałam majątek na wesele marzeń... a gościom podano ziemniaki w rosole! - Pisze Ewelina [LIST]

Agnieszka
Styl życia
28.04.2023 12:33
Wydałam majątek na wesele marzeń... a gościom podano ziemniaki w rosole! - Pisze Ewelina [LIST]

„Człowiek planuje, a życie się śmieje” – to zdanie nigdy wcześniej nie brzmiało dla mnie tak ironicznie, jak wtedy, gdy zobaczyłam, co goście dostali na talerzach w dniu mojego wesela.

Szanowna Redakcjo,

Piszę do Was z mieszanką wstydu, niedowierzania i smutku, choć z perspektywy czasu widzę w tym wszystkim także... komedię pomyłek. Jestem świeżo upieczoną mężatką – a dzień mojego ślubu miał być idealny. Planowaliśmy go trzy lata. Przesuwany przez pandemię i inne zawirowania, w końcu się odbył. Miał być piękny, perfekcyjny, „jak z bajki” – i taki był, ale tylko do momentu podania pierwszego dania.

Wszystko miało być jak z marzeń…

Wesele odbyło się w prestiżowym średniowiecznym dworku. Wydałam na nie więcej, niż wypada przyznać – ale to miał być nasz dzień. Zatrudniliśmy profesjonalną organizatorkę ślubów, mieliśmy personalizowane menu, skrupulatnie dopracowane dekoracje, a goście zjechali z całej Polski i zza granicy. Chciałam, żeby zapamiętali ten dzień na zawsze.

Zapamiętają – ale z zupełnie innego powodu, niż się spodziewałam.

Ziemniaki w rosole i konsternacja przy stołach

Już przy pierwszym daniu zauważyłam coś dziwnego – część gości nie miała talerzy z rosołem, inni patrzyli zaskoczeni, bo… zamiast makaronu, w zupie pływały ziemniaki. Rozgotowane, bez smaku, a całość zamieniała się w papkę.

Czułam, jak łzy cisną mi się do oczu, a to dopiero początek wesela. Goście zaczęli pytać, czy to jakaś lokalna tradycja, a ja sama nie potrafiłam odpowiedzieć. Gdy podeszłam do kuchni, usłyszałam, że "zabrakło makaronu, więc dali ziemniaki". Bez pytania. Bez konsultacji. Bez przeprosin.

„Nie liczy się, co na talerzu, tylko kto przy stole” – słyszałam od życzliwych, ale w tamtej chwili chciałam zniknąć pod ziemię.

Goście wybaczyli, ja nie do końca

Zabawne? Teraz może tak. Wtedy to była katastrofa. Na szczęście goście bawili się świetnie – pierwszy taniec, toasty, zabawy – atmosfera się rozluźniła. Wielu gości nawet nie pamięta już tej wpadki. Ale ja – nadal czuję ukłucie żalu, że mimo tylu przygotowań, pieniędzy i starań – ktoś podjął decyzję za mnie, niszcząc część tego dnia.

Czy przesadzam? A może po prostu jestem kolejną perfekcjonistką, która uwierzyła, że wszystko musi być idealne?

Z wyrazami szacunku, Ewelina, 31 lat


✉️ Odpowiedź redakcji

Ziemniaki w rosole to nie koniec świata – ale jest to poważna wpadka organizacyjna

Droga Ewelino,

Twoja historia – choć może dziś budzić uśmiech – doskonale ilustruje problem perfekcjonizmu, wysokich oczekiwań i braku komunikacji w branży ślubnej. Z prawnego i organizacyjnego punktu widzenia – sytuacja, która Cię spotkała, nie powinna mieć miejsca, a podjęcie decyzji o zmianie menu bez Twojej zgody może być podstawą do reklamacji.

🛑 Kiedy organizator lub kuchnia zawodzi – co możesz zrobić?

Z Twojego opisu wynika, że kuchnia podjęła decyzję bez konsultacji, zmieniając ustalone wcześniej menu. Jeżeli masz podpisaną umowę z obiektem lub firmą cateringową, która zawierała szczegółowy jadłospis, możesz:

  • złożyć oficjalną reklamację na piśmie, opisując dokładnie sytuację,

  • zażądać częściowego zwrotu kosztów lub bonifikaty (np. na inną usługę),

  • powołać się na nienależyte wykonanie usługi według art. 471 Kodeksu Cywilnego.

Nie chodzi tu o zemstę – lecz o zasadę. Płacąc niemałe kwoty, masz prawo oczekiwać wykonania usługi zgodnie z umową.

🧠 Od strony psychologicznej: perfekcjonizm zabija radość z chwili

Perfekcjonizm to pułapka – szczególnie przy tak emocjonalnych wydarzeniach, jak ślub. Wydaje nam się, że kontrolując wszystko, zapewnimy sobie szczęście, ale życie i tak przynosi nieprzewidziane sytuacje. Takie jak ziemniaki w rosole.

Psychologowie radzą, by zamiast perfekcji szukać poczucia sensu, obecności i autentyczności. Twoi goście pamiętają radość, śmiech, taniec – nie zupę. Może więc warto – z dystansem i humorem – opowiedzieć tę historię swoim dzieciom jako rodzinną anegdotę?

Bo jak mówi stare przysłowie:

„Nie ważne, co w talerzu, ważne z kim się je”.

Z serdecznym pozdrowieniem, Redakcja „Kobiece Inspiracje”

Drogie Czytelniczki i Czytelnicy, jeśli borykacie się z podobnymi dylematami lub innymi problemami, które chcielibyście podzielić się z nami, zachęcamy do napisania na adres kontakt@kobieceinspiracje.pl. Gwarantujemy pełną anonimowość i dyskrecję. Pamiętajcie, że dzielenie się swoimi uczuciami i doświadczeniami może być pierwszym krokiem do znalezienia odpowiedzi i wsparcia. Jesteśmy tu dla Was, by słuchać, doradzać i inspirować.

Zamknij ×
Kluczowe Punkty
  • Właścicielka wesela opowiada o katastrofie kulinarnej, która miała miejsce podczas jej ślubu.
  • Zamiast makaronu w rosole, podano ziemniaki, co zaskoczyło gości.
  • Kuchnia zmieniła menu bez konsultacji z młodą parą.
  • Goście wybaczyli, a atmosfera wesela ostatecznie się rozluźniła.
  • Redakcja sugeruje, że sytuacja ta ilustruje problem perfekcjonizmu i braku komunikacji.
  • Rekomendowane działania to złożenie reklamacji i żądanie zwrotu kosztów.
  • Psychologowie zalecają poszukiwanie sensu i autentyczności, zamiast dążenia do perfekcji.
Zostań z nami