📩 LIST DO REDAKCJI "Sprzedałam mieszkanie, żeby zbudować wspólny dom. Po rozwodzie zostałam bez męża, bez dachu nad głową i… bez prawa."
„W życiu nie chodzi o to, co dzielisz z kimś przez lata, ale co zostaje z Tobą, kiedy ta osoba odejdzie.”
Drodzy Czytelnicy,
Nazywam się Marta, mam 41 lat. Przez ostatnie lata żyłam w przekonaniu, że małżeństwo to wspólnota – emocjonalna, fizyczna i majątkowa. Wierzyłam, że budujemy z Pawłem coś trwałego – nie tylko dom, ale bezpieczne miejsce do życia i starzenia się razem. Dziś wiem, jak bardzo się myliłam. Zostałam z niczym.
„Sprzedałam swoje mieszkanie, byśmy mogli zbudować dom. Nasz dom...”
Zaczęło się jak bajka. Zakochanie, ślub, marzenia. Po roku planowaliśmy budowę domu. Ja wniosłam do naszego związku mieszkanie, które odziedziczyłam po dziadkach. Sprzedałam je i każdą złotówkę przeznaczyłam na budowę.
Mój mąż – wtedy jeszcze Paweł – dostał działkę od rodziców. Ucieszyliśmy się, że oszczędzimy na gruncie i szybciej zaczniemy nowe życie.
Dom powstawał latami, kawałek po kawałku. Urządzałam go jak swoje miejsce na ziemi. Malowałam ściany, wybierałam kafelki. Czułam się jego współwłaścicielką nie tylko z serca, ale i z rozsądku.
„Dwa lata po wprowadzeniu do domu – rozwód i zimny prysznic z prawa rzeczowego”
Niestety, sielanka trwała krótko. Po dwóch latach Paweł zakochał się w innej kobiecie. Złożył pozew o rozwód. Początkowo sądziłam, że przynajmniej dom będziemy dzielić po równo – skoro budowaliśmy go wspólnie.
Okazało się jednak, że dom… w ogóle nie był mój.
„To była jego działka, więc wszystko na niej należy do niego”
Dowiedziałam się, że skoro działka należała tylko do Pawła (otrzymał ją w darowiźnie), to wszystko, co powstało na tym gruncie, również stanowi jego wyłączną własność. Tak mówi prawo.
A moje pieniądze? Te ze sprzedaży mieszkania? One w międzyczasie stały się majątkiem wspólnym i… rozpłynęły się. Nie mam udziału w domu, nie mam mieszkania, nie mam nic.
„W polskim prawie budynek podąża za gruntem. A grunt podąża za tym, kto ma akt własności.”
Nie mogłam w to uwierzyć. Dom, w który włożyłam wszystko – czas, pieniądze, serce – prawnie nigdy nie był mój. I teraz nie mam już nawet gdzie mieszkać.
„Czy naprawdę musiałam podpisać rozdzielność, żeby być bezpieczna?”
Nie chcę, by inne kobiety znalazły się w takiej samej sytuacji. Dlatego piszę ten list. Bo zakochanie nie może zastąpić świadomości prawnej.
Drogie kobiety, zanim sprzedacie coś, co jest tylko Wasze, zanim zainwestujecie majątek w dom na cudzej ziemi – skonsultujcie to z prawnikiem.
Z wyrazami zawodu,
Marta z Łodzi
⚖️ Odpowiedź redakcji – ekspert radzi: Jak zabezpieczyć swoje prawa przy wspólnej budowie domu?
🏛️ Głos prawnika: „W prawie nie liczą się uczucia. Liczy się własność.”
Droga Marto,
Twoja historia to smutny, ale niestety bardzo częsty przypadek. W polskim prawie obowiązuje zasada, że wszystko, co zostaje wybudowane na czyimś gruncie, automatycznie staje się jego własnością – nawet jeśli budowa została sfinansowana przez inną osobę.
🔎 Kluczowe zasady prawne, które zaważyły na Twojej sytuacji:
1. Darowizna gruntu = majątek osobisty
Działka, którą Twój mąż otrzymał w darowiźnie, była jego majątkiem osobistym – nie wchodziła w skład majątku wspólnego, nawet jeśli darowizna miała miejsce po ślubie.
2. Dom wybudowany na cudzym gruncie = własność właściciela gruntu
Zgodnie z art. 191 kodeksu cywilnego, „właściciel gruntu staje się właścicielem budynku wybudowanego na tym gruncie”. Oznacza to, że nawet jeśli budowa została sfinansowana wspólnie, to nieruchomość należy wyłącznie do właściciela działki.
3. Środki z majątku osobistego zmieniają charakter
Pieniądze, które pochodzą ze sprzedaży mieszkania, mogą utracić status majątku osobistego, jeśli nie zostały odpowiednio zabezpieczone (np. poprzez umowę majątkową małżeńską lub zapisy dokumentujące wkład). Wówczas w razie rozwodu trudno udowodnić wkład osobisty.
🛡️ Jak można się zabezpieczyć?
✅ 1. Spiszcie umowę przed rozpoczęciem budowy
Jeśli inwestujesz środki w nieruchomość na cudzym gruncie, wymagaj umowy cywilnoprawnej, która dokumentuje Twój wkład. Można np. podpisać umowę darowizny udziału w przyszłej nieruchomości.
✅ 2. Rozważ intercyzę lub umowę rozszerzającą wspólność majątkową
Wbrew stereotypom, intercyza to nie przejaw braku zaufania, ale świadomości. Można ją tak skonstruować, aby chroniła interesy obu stron.
✅ 3. Zabezpiecz wkład własny notarialnie
Jeśli sprzedajesz majątek osobisty, zadbaj o akt notarialny, który jasno określa, że środki przeznaczasz na określony cel (np. budowę wspólnego domu) i że mają one charakter wkładu osobistego.
🧠 Wniosek: miłość to nie umowa, ale finanse niestety tak
Marto, masz prawo czuć się oszukana. Ale prawo nie uwzględnia serca – ono patrzy na dokumenty i własność.
Twoja historia powinna stać się ostrzeżeniem dla każdej kobiety, która w dobrej wierze inwestuje w „wspólne życie”, nie zabezpieczając swoich interesów.
Mamy nadzieję, że Twój list otworzy oczy innym. I że znajdziesz nowy dom – taki, który będzie naprawdę Twój.
Z szacunkiem,
Redakcja
Drogie Czytelniczki i Czytelnicy, jeśli borykacie się z podobnymi dylematami lub innymi problemami, które chcielibyście podzielić się z nami, zachęcamy do napisania na adres [email protected]. Gwarantujemy pełną anonimowość i dyskrecję. Pamiętajcie, że dzielenie się swoimi uczuciami i doświadczeniami może być pierwszym krokiem do znalezienia odpowiedzi i wsparcia. Jesteśmy tu dla Was, by słuchać, doradzać i inspirować.