W poniedziałek rano na ulicy Warszawskiej w Katowicach pojawił się tłum związkowców z betoniarką. Powód? Związkowcy chcą zamurować biuro premiera Mateusza Morawieckiego. - Już nikt nie będzie musiał pukać do i tak nieczynnego biura - zapowiedzieli manifestujący.
Związkowcy mają dość
Pod biurem premiera pojawili się w poniedziałek rano związkowcy z Sierpnia 80’. Zabrali ze sobą betoniarkę, taczkę, kielnię i klepsydry, które mają symbolizować zamknięte kopalnie. W rozmowie z Tvs.pl jeden z członków protestu powiedział, że jeśli znów nikogo w biurze nie będzie, zamurują wejście.
"Jeśli nikogo tam znów nie będzie, zamurujemy wejście. Już nikt nie będzie musiał pukać do i tak nieczynnego biura" - zapowiedzieli w rozmowie z regionalną stacją telewizyjną.
Dlaczego związkowcy chcą zamurować biuro premiera?
Jak wskazał w rozmowie z tvs.pl Rafał Jedwabny z Sierpnia'80, nie widzi on sensu w funkcjonowaniu biura Mateusza Morawieckiego, bo "nie ma żadnego uzasadnienia, by to biuro dalej istniało".
Okazuje się bowiem, że w biuro notorycznie ma być puste, nikogo tam nie ma - stwierdził. Manifestujący dodali, że tylko dwa razy spotkali tam pracownika.
Natomiast miesięczny koszty utrzymania takiego biura kosztuje podatników kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Manifestacja doprowadziła do pojawienia się na miejscu także policji. Jak donosi wcześniej wspomniany serwis miało też dojść do przepychanek.
Mateusz Morawiecki odpowiada
Premier odniósł się do protestów podczas konferencji prasowej w Łasku, gdzie odwiedził bazę 32. Baza Lotnictwa Taktycznego. Został zapytany o to, co sądzi na temat protestów w Katowicach. W odpowiedzi zwrócił się bezpośrednio do protestujących.
- Niczemu nie poświęcam tyle czasu, ile kwestii dostępności i cenom węgla. Jestem dostępny. Drodzy związkowcy, popatrzcie na to, co się udało zrobić w kwestii węgla do tej pory - mówił premier. - Uruchomiliśmy dopłaty 3 tys. zł do węgla dla gospodarstw domowych, podjęliśmy kolejne ruchy, które mają dusić ceny węgla, jak dopłaty dla samorządów czy reorganizację jego dostaw - mówił premier.