Rząd zapowiedział obniżkę podatku dochodowego z 17% na 12%. Czy straci na tym narodowy budżet? Niekoniecznie.
Zmiany podatkowe
W ostatnim czasie polscy przedsiębiorcy nie nadążają za wprowadzanymi zmianami podatkowymi i rachunkowymi. Wraz z początkiem roku wszedł w życie „Nowy Ład”, który znacznie namieszał w polskich rozrachunkach. Niestety wprowadzane zmiany są zastępowane następnymi, a od lipca rząd znów chce zmienić sposób opodatkowania, a raczej jego skalę.
Obniżka podatku
Rząd zapowiada, że od lipca podatek dochodowy ma być obniżony z 17% na 12%. Z pozoru wiadomość ta na pewno ucieszy wielu przedsiębiorców i obywateli, ponieważ oznacza to, że płacone będą niższe podatki, a co za tym idzie, więcej zostanie nam w portfelach. Okazuje się, że obniżenie wielkości podatku dochodowego wcale nie sprawi, że państwo będzie miało mniejsze wpływy do budżetu, a my zaoszczędzimy więcej pieniędzy.
"Straty" w budżecie państwa
Jak donosi rząd, wprowadzone zmiany sprawią, że do budżetu państwa z tego tytułu wpłynie aż o 6,8 mld zł mniej, a w 2023 roku będzie to aż około 23,8 mld złotych mniej. Można by sądzić, że państwo w tak trudnym okresie idzie „na rękę” ludziom i obniża podatki, ponieważ czasy są trudne. Okazuje się jednak, że diabeł tkwi w szczegółach, a obniża podatku, wcale nie będzie tak korzystna dla podatników, jak kreuje to rząd. Według ekonomisty prof. Dariusza Rosati obniża podatku dochodowego, wcale nie jest dobrym i mądrym pomysłem, szczególnie teraz. Wojna na Ukrainie pokazała, jak wszystko może się szybko zmienić oraz jak niepewne czasy nastały. Obniżka podatków w tym czasie nie jest więc racjonalnym pomysłem. Według profesora podatki obniża się w czasie recesji, a nie w czasach tak niepewnych. Może to jednak być kolejna „kiełbasa wyborcza” obecnych rządów.
"Uciekające" oszczędności
Ekonomiści wskazują, że rząd nie mówi jednak, jak te pieniądze będą nam szybko „uciekać”. Inflacja na poziomie już ponad 10% znacząco wpływa na ceny produktów i wyciąga pieniądze z portfeli Polaków. Według szacunków NBP średni poziom inflacji może w tym roku wynieść nawet 11%.To oznacza, że do budżetu wpłyną dodatkowe pieniądze z tytułu podatku VAT. Według profesora Rosati około 1,5 mld zł w budżecie jest powiązane właśnie z tym podatkiem. Każdy punkt procentowy inflacji to według wyliczeń dodatkowe 3 mld złotych w budżecie państwa. W ustawie budżetowej znalazł się zapis, że inflacja będzie na poziomie 3,3%, a więc każdy punkt ponadto jest dodatkowym wpływem do kasy państwa.
Wzrost inflacji i stóp procentowych
Rząd nie wskazuje również na to, że z jednej strony będzie obniżka podatków, a z drugiej strony rosną stopy procentowe, a polska waluta słabnie w stosunku do euro. Raty kredytów stale rosną i nie zapowiada się, aby stopy procentowe miały się ustabilizować. Zaoszczędzone pieniądze z obniżki podatku zostaną więc przekazane na zwiększone raty kredytowe.
Składka zdrowotna jako kolejny podatek
Co więcej, obniżka podatku tak naprawdę wcale nie oznacza, że będą płacone mniejsze podatki. W 2021 roku osoby, które nie osiągnęły przychodów powyżej 85 528 zł, opłacany podatek wynosił 17%, a składka zdrowotna wynosiła 1,25% (z 9% składki zdrowotnej można było odliczyć 7,25%), a więc sumarycznie było to „obciążenie” na poziomie 18.25%. Po zmianach, pomimo że podatek będzie wynosił 12%, to nie ma możliwości odliczenia części składki zdrowotnej, a więc suma obciążeń wyniesie 21%.