Według zapowiedzi rządowych, tempo szczepień przeciwko COVID-19 w Polsce ma przyspieszyć w drugim kwartale. Do tej pory szczepienia odbywały się bowiem o wiele wolniej, niż zapowiadano. W celu nadania szczepieniom dynamiki, rząd chce zmienić nieco system i nadać pielęgniarkom i położnym nowe uprawnienia.
Kto decyduje o możliwości zaszczepienia pacjenta?
Do tej pory o tym, czy dana osoba może przyjąć szczepionkę decydował zawsze lekarz po przeprowadzeniu wywiadu.
Obecnie w sejmie czeka na rozpatrzenie projekt ustawy, który ma odciążyć lekarzy i nadać te uprawnienia pielęgniarkom i położnym.
Rządzący twierdzą bowiem, że dzięki temu w przychodniach i innych punktach szczepień rozluźnią się kolejki i będzie możliwość lepszego wykorzystania dużych zasobów szczepionki przeciwko COVID-19, która ma trafić do Polski już niedługo.
Co na to pielęgniarki?
– Już od dawna apelujemy o to, by pielęgniarki mogły kwalifikować do szczepień przeciwko chorobom zakaźnym. Są do tego świetnie przygotowane – mówi Faktowi Zofia Małas z Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Jak podkreśla, jeśli pielęgniarka po zebraniu wywiadu od pacjenta uzna, że szczepienie może być dla niego ryzykowne, skieruje go do lekarza. – Pacjenci nie muszą się tutaj niczego obawiać – dodaje.
Jednocześnie słychać głosy mówiące o tym, że jest to bardzo duża odpowiedzialność i pielęgniarki za nowe obowiązki otrzymają należyte wynagrodzenie.
Rząd chce przyspieszyć tempo szczepień
Od kwietnia do Polski ma trafiać znacznie więcej szczepionek niż od początku bieżącego roku. Z tego powodu rząd planuje poszerzyć zespoły zajmujące się kwalifikowaniem do szczepienia i samym szczepieniem.
– Wierzę, że w trzecim kwartale wszyscy Polacy, którzy będą chcieli przyjąć szczepionkę, będą już zaszczepieni – stwierdził wczoraj szef KPRM Michał Dworczyk (46 l.) w radiu RMF FM.