Student śpiewu operowego z Poznania w czwartek usłyszał pytanie za milion. Cała gra szła mu niezwykle dobrze. Do ostatniego pytania dotarł nawet z kołem ratunkowym – telefon do przyjaciela.
24-letni Maksymilian Bilewicz szedł jak burza. Jednak pytanie za milion wzbudziło w nim duże wątpliwości. Maksymilian wykorzystał koło ratunkowe, jednak pytanie wciąż sprawiało mu kłopoty.
Maksymilian ostatecznie zrezygnował z gry. W DD TVN powiedział, że „lepsze pół miliona w garści, niż milion na dachu”. Przyznał też, wśród jego bliskich pojawiło się nawet określenie „tysiącer, zamiast milioner”.