Wejście w życie pomysłu o zniesieniu limitu składek ZUS może wywołać na rynku wiele perturbacji. Sam pomysł nie jest jednak nowy. Pojawił się w ubiegłym roku, jednak pod falą krytyki rząd wycofał się z niego. Sam pomysł został również zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego przez Prezydenta.
Trybunał Konstytucyjny miał wydać decyzję do 10 lipca. Termin został jednak odsunięty i cała sprawa ucichła. Do teraz. O co jednak dokładnie chodzi?
Od 20 lat obowiązuje limit składek ZUS. Według tej zasady po przekroczeniu 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia przestaje się płacić składki na ubezpieczenie rentowe i emerytalne. Dlaczego? Wbrew pozorom nie jest to żadne wynagrodzenie od państwa za dobre zarobki. W rzeczywistości chodzi o to, aby państwo nie zostało zmuszone w przyszłości do wypłacania bardzo wysokich emerytur.
Na stronie internetowej trybunału konstytucyjnego pojawiła się informacja, że skarga zostanie rozpatrzona 30 października.
Wysoko wynagradzani specjaliści, których obejmował limit, będą musieli jednak płacić składki. A właściwie nie oni, a ich pracodawcy. W ten sposób koszty ich pracy znacząco wzrosną. To z kolei może negatywnie wpłynąć na funkcjonowanie wielu firm, ponieważ większość z poważnych spółek ma już zamknięty budżet na kolejny rok. Zmiany miałyby wejść w życie 1 stycznia 2019 roku.
System emerytalny
Jeśli ustawa przejdzie, najlepiej zarabiający ludzie będą musieli odprowadzać od wszystkiego składki na rentę i emeryturę. Będą to bardzo duże kwoty. Szacuje się, że do budżetu z tych składek wpadnie w 2019 roku dodatkowe 5 mld złotych. Problem jednak polega na tym, że tym ludziom w przyszłości będzie trzeba wypłacić gigantyczne emerytury. Limit składek ZUS właśnie po to był ustanowiony, aby do takiej sytuacji nie dopuścić.