Nie żyje matka i 7-letnie dziecko. Wypadli z promu do Bałtyku
Szwedzkie służby donoszą o śmierci 7-letniego chłopca i jego 36-letniej matki, którzy wpadli do Bałtyku z promu Stena Spirit w czwartek. Głos w tej sprawie zabrał także rzecznik Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Ciarka.
Nie żyje 7-letnie dziecko i matka. Wypadli za burtę promu
W czwartek doszło do tragicznego zdarzenia. Za burtą promu płynącego z Gdyni do Szwecji znalazło się 7-letnie dziecko i jego mama. Po około godzinie służbom ratunkowym udało się wyłowić chłopca i kobietę, którzy od razu przetransportowani zostali śmigłowcami do szpitala.
- Od strony szwedzkiej spłynęła informacja, żeby powiedzieć bliskim o śmierci siedmioletniego chłopca i jego matki - powiedział w Polsat News rzecznik Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Ciarka.
Dodał, że szwedzkie służby będą prowadzić dochodzenie, aby ustalić, co doprowadziło do tego tragicznego zdarzenia.
- Będą korzystać z pomocy międzynarodowej, prawnej, tej od nas, od strony duńskiej. Nie wykluczamy też, że w sprawę angażuje się polska prokuratura, która może zainicjować te czynności - przekazał inspektor Mariusz Ciarka.
Matka nie wyskoczyła za dzieckiem do morza
Gdy media obiegła informacja o tym, że dwoje ludzi znalazło się za burtą promu Stena Spirit, opisywano sytuację w nieprawidłowy sposób. Mówiono bowiem, że sytuacja wyglądała tak, że 7-letnie dziecko wpadł do morza przez przypadek, a jego 36-letnia matka wskoczyła za nim, by go ratować.
Wszystko wskazuje na to, że nie tak wyglądało całe to zdarzenie. Potwierdza to rzeczniczka Stena Line Polska Agnieszka Zembrzycka.
- Zabezpieczyliśmy nagrania z monitoringu wizyjnego, które nie potwierdzają wersji rozpowszechnionej w mediach, że dziecko wypadło za burtę, a osoba dorosła wskoczyła za nim - powiedziała "Faktowi".