Wakacje kredytowe utrudniają dostanie kolejnego kredytu?
Czy wakacje kredytowe będą powodować więcej strat niż pożytku? Eksperci twierdzą, że tak właśnie może się okazać. Zwracają uwagę na fakt, że za wakacje kredytowe zapłacą klienci banków, a to może być najmniejszy problem.
Wakacje kredytowe
Przypomnijmy, że w czwartek 14 lipca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę ratunkową dla kredytobiorców. W jej ramach od 1 sierpnia obowiązują już przepisy dające możliwość skorzystania z wakacji kredytowych.
Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związków Banków Polskich (ZBP), przyznał w rozmowie z PAP, że wakacje kredytowe będą "dużym wyzwaniem". Mowa tutaj zarówno o bankach, jak i klientach.
Za wakacje kredytowe zapłacą inni klienci. Odbędzie się to prawdopodobnie za pomocą podniesienia cen usług.
- Pewne ulgi, pewne preferencje w postaci powszechnych wakacji kredytowych dla kredytobiorców kredytów hipotecznych w walucie polskiej będą musiały być współfinansowane, czy sfinansowane przez innych klientów banków — podkreślił Krzysztof Pietraszkiewicz.
Może się jednak okazać, że skorzystanie z wakacji kredytowych będzie dla klienta banku bardziej problematyczne. Przyznanie wakacji kredytowych będzie bowiem odnotowane w Biurze Informacji Kredytowej (BIK). Fakt ten z kolei może wpłynąć na decyzję o przyznaniu kolejnego kredytu.
Po wakacjach kredytowych trudniej uzyskać kredyt?
Informacja w Biurze Informacji Kredytowej dotycząca korzystania z wakacji kredytowych może, zdaniem eksperta, wpłynąć na to, jak postrzega nas bank. Możemy bowiem zostać z tego powodu uznani za klientów podwyższonego ryzyka.
Co więcej, skorzystanie z wakacji kredytowych może też w przyszłości sprawić, że zaciągnięcie kolejnego kredytu będzie się dla nas wiązało z większymi kosztami finansowymi.
- Wszystkie istotne informacje podczas procesu kredytowania bank powinien brać pod uwagę. Również taka informacja, że klient z jakichś powodów musiał sięgnąć do takiego rozwiązania jak wakacje kredytowe będzie, w taki czy inny sposób, musiała być uwzględniana, no, bo inaczej, do czego byśmy doprowadzili — stwierdził Krzysztof Pietraszkiewicz.