Co czeka nas na Boże Narodzenie? Minister zdrowia mówi o dwóch scenariuszach
Czwarta fala pandemii w Polsce zagościła już na dobre. Ministerstwo zdrowia zakłada jednak, że poziom zakażeń może jeszcze wzrosnąć. Na horyzoncie widać już jednak święta. Czy rząd planuje wprowadzenie dodatkowych obostrzeń na okres Bożego Narodzenia? Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznał, że resort ma dwa scenariusze.
Czarta fala - do jakiego poziomu zakażeń może dojść?
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapytany został o szacowany poziom krytyczny czwartej fali pandemii. Poziom krytyczny, czyli ilość zakażeń, która zmusi rząd do wprowadzenia nowych zasad i obostrzeń.
- Poziom krytyczny, moim zdaniem, to 35-40 tysięcy zakażeń dziennie, utrzymujących się przez pewien czas. To poziom, kiedy trzeba dokładać dodatkowe instrumenty, wtedy mogą pojawić np. obostrzenia czy pewne formy przymusu szczepiennego dla wybranych zagrożonych grup. Ale na razie nie widzimy przesłanek, by tak postępować – mówił.
Kiedy można spodziewać się szczytu czwartej fali pandemii?
Minister zdrowia zapytano został także o to, na kiedy przewiduje się szczyt czwartej fali. Odpowiedział, że obecnie pod uwagę brane sa dwa scenariusze.
- Jeden odwołujący się do analogii z fali drugiej i apogeum w ciągu dwóch tygodni. Drugi scenariusz odsuwa szczyt trochę w czasie, na pierwszą połowę grudnia. Apogeum w pierwszym scenariuszu ma wynosić 25-30 tysięcy, a w drugim wariancie 35-40 tysięcy zakażeń. Rozbudowę infrastruktury realizujemy zgodnie z pesymistycznym scenariuszem, choć jest on mniej realny – dodał.
Boże Narodzenie - czy można spodziewać się ograniczeń sanitarnych?
Minister Zdrowia zaznaczył też, że jego zdaniem Polacy nie powinni obawiać się wprowadzenia ograniczeń sanitarnych na okres świąt Bożego Narodzenia.
- Pandemia już wielokrotnie nas zaskakiwała. Zgodnie ze wszystkimi prognozami jest mało prawdopodobne, abyśmy mieli święta Bożego Narodzenia zakłócone falą covidu - odparł.
Adam Niedzielski zwrócił też uwagę na fakt, że mimo niewystarczającej liczby zaszczepionych Polaków, pod uwagę należy brać też ozdrowieńców. Obie te grupy osób sprawiają, że szpitale nie są tak przepełnione, jak choćby rok temu.