Polacy uwięzieni w Polinezji. Nie mają możliwości powrotu. Zostali wyrzuceni z hotelu
Wirus COVID-19 całkowicie odmienił transport lotniczy w Polsce ale również na świecie. Przez to wielu turystów utknęło w różnych zakątkach świata. Problemy z powrotem do kraju mają również podróżni z Polinezji. Za kilka dni nie będzie możliwości powrotu do kraju, ponieważ granice zostaną zamknięte. W dobie pandemii spora część linii lotniczych odwołuje loty, a hotele nie chcą kwaterować podróżnych. Przez to zostali oni zmuszeni do zatrzymania się w akademikach, gdzie przebywają również Polinezyjczycy zesłani na kwarantannę.
Nagłośnienie sprawy
Jeden z turystów z Polski poprzez media społecznościowe poprosił o nagłośnienie tej sprawy oraz wszelką pomoc w zorganizowaniu powrotu do ojczyzny. Władze wyspy zarządziły ewakuacje turystów w trybie natychmiastowym, a od 26 marca lotnisko międzynarodowe zostanie zamknięte.
Początek podróży
Turysta z Polski wyleciał 14 marca tego roku na wakacje do Polinezji wraz z sześcioma innymi osobami oraz certyfikatem medycznym i biletem powrotnym. Po kilku dniach i tam zaczęto wprowadzać nadzwyczajne środki ostrożności. Pieniądze można było wymienić już tylko w bankomacie, a rząd wprowadził tzw. ewakuację turystów w trybie natychmiastowym. Po pięciu dniach od przybycia na wakacje ogłoszono również, że od 26 marca lotnisko międzynarodowe zostanie zamknięte.
Na domiar złego linie lotnicze, w których polscy turyści mieli wykupione bilety powrotne zaczęły odwoływać swoje loty, przez co pasażerowie zostali na przysłowiowym lodzie. Nie było również wolnych miejsc w innych samolotach, którymi Polacy mogliby wrócić do domu. Lokalna ludność zaczęła być również negatywnie nastawiona do wszelkich turystów, ponieważ założyli oni, że to właśnie podróżni z innych krajów przywieźli wirusa na ich wyspę oraz że każdy z nich jest jego nosicielem.
Odwoływane loty powrotne
Z liniami lotniczymi, które odwołały loty jest utrudniony kontakt. Nie ma możliwości odzyskania pieniędzy, przebukowania lotu czy wykupienia biletu w innym terminie. Wszelkim turystom poradzono, aby zapisali się na listę rezerwową jednak nie daje to 100% pewności, że ktoś z tego skorzysta. Na wyspie utknęło koło 1000 osób z różnych krajów, którzy nie mogą nocować w opłaconym hotelu, a w zamian za to odesłano ich do akademików.
Nocleg w akademiku
Turyści z Polski wraz z innymi podróżnymi zostali odesłani do akademików, gdzie mogli nocować. Jednak jak się okazało w tym samym miejscy przebywali również Polinezyjczycy, który zostali poddani 14-dniowej kwarantannie. A jak wiadomo wśród takich osób mogły się znajdować również jednostki zarażone wirusem COVID-19. Cały teren jest pilnowany przez strażników, a ludzie nie mogą wychodzić poza jego teren.
Sytuacja jest patowa, ponieważ brak możliwości opuszczenia tego miejsca uniemożliwia dojazd na lotnisko i zapisanie się na listę rezerwową, dzięki której można by się wydostać z tego kraju. Polski turysta skorzystał z możliwości zapisania się do akcji „LOTdoDomu”, ale niestety nie otrzymał żadnej informacji zwrotnej i nie wie czy zdąży wraz z rodziną opuścić wyspę przed zamknięciem tutejszego lotniska.