Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta”. Mama Tomasza Komendy przerwała milczenie
Historia Tomasza Komendy to jeden z najbardziej poruszających przypadków w polskim systemie sprawiedliwości. Niesłusznie skazany na długie lata pozbawienia wolności, po 18 latach spędzonych za kratami wyszedł na wolność w nadziei na nowy początek. Chociaż państwo przyznało mu wysokie odszkodowanie, jego życie na wolności okazało się trudniejsze, niż mógł przewidzieć. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” jego matka, Teresa Klemańska, opowiedziała o wyzwaniach, jakie stanęły przed Tomaszem po wyjściu na wolność. Z kolei serwis Fakt.pl, opisując jego losy, zwrócił uwagę na dramatyczne aspekty tej historii.
Niesłusznie skazany – 18 lat za kratami
Tomasz Komenda trafił do więzienia w 2000 roku, a cztery lata później usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Choć sąd oparł się na poszlakach, które nie były wystarczająco sprawdzone, wymiar sprawiedliwości przez lata ignorował jego protesty. Dopiero w 2018 roku, po ujawnieniu nieprawidłowości w śledztwie, Komenda został uniewinniony i wypuszczony na wolność. W ramach rekompensaty państwo przyznało mu 13 milionów złotych odszkodowania, co miało być formą zadośćuczynienia za lata spędzone w odosobnieniu.
Trudny powrót do rzeczywistości
Po odzyskaniu wolności Tomasz starał się ułożyć życie na nowo, jednak po niemal dwóch dekadach izolacji adaptacja okazała się trudnym zadaniem. Teresa Klemańska, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, przyznała, że codzienność stanowiła dla jej syna ogromne wyzwanie.
„Potrzebował wsparcia, czasem nawet w prostych sprawach, bo skąd miałby wiedzieć, jak funkcjonuje świat, kiedy najlepsze lata życia spędził w zamknięciu?” – wspominała.
Chociaż Tomasz rozpoczął pracę, założył rodzinę i doczekał się syna, nowe życie wymagało dużego wsparcia, którego, według jego matki, nie otrzymał.
Skomplikowane relacje z najbliższymi
Pomimo początkowo bliskich relacji z rodziną, Tomasz stopniowo oddalał się od najbliższych. W jego życiu pojawili się nowi doradcy, a sam Tomasz zaczął podejmować decyzje, które wprowadziły napięcia w rodzinnych relacjach. Teresa Klemańska wskazuje, że wpływ na to miał jego najstarszy brat, Maciej. Według relacji matki, Tomasz miał notarialnie przepisać na brata trzy mieszkania we Wrocławiu. Choć jeden z tych lokali był zabezpieczony umową dożywocia, Komenda nie czuł się w pełni ustatkowany.
„Ja nic z tego nie rozumiem. Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta” – mówiła matka w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Samotność i wycofanie
Po pewnym czasie Tomasz całkowicie zerwał kontakt z rodziną.
„Pewnego dnia po prostu zniknął. Zostawił klucze na komodzie i wyszedł bez słowa. Próbowałam go odnaleźć, nawet zgłosiłam to na policję, ale powiedziano mi, że nic nie mogą zrobić, bo jest dorosły” – wspominała Teresa Klemańska.
Sytuacja ta była bolesna nie tylko dla niego, lecz także dla jego matki, która starała się być dla niego wsparciem, jednak nie miała możliwości, by utrzymać z nim kontakt.
Walka z chorobą i smutny finał
Kilka lat po wyjściu na wolność Tomasz Komenda otrzymał trudną diagnozę. Mimo prób radzenia sobie z problemami zdrowotnymi, stan jego zdrowia się pogarszał. W lutym 2024 roku Tomasz odszedł, pozostawiając swoich bliskich w żalu i smutku. Jego historia pokazuje, jak ważne jest zapewnienie kompleksowego wsparcia emocjonalnego i psychologicznego osobom, które po latach spędzonych w izolacji wracają do społeczeństwa.
Przestroga i nauka na przyszłość
Tragiczne doświadczenie Tomasza Komendy to przestroga dla systemu sprawiedliwości i społeczeństwa. Pokazuje, jak kluczowe jest, by osoby powracające do normalności miały zapewnione odpowiednie wsparcie. Jego historia może posłużyć jako lekcja i bodziec do zmian, aby uniknąć podobnych tragedii w przyszłości.