Rząd naciska, a samorządy stawiają opór!? Zmiany wciąż pod znakiem zapytania!
Plany wprowadzenia Stref Czystego Transportu (SCT) w polskich miastach nabierają tempa, a rząd stawia coraz większe wymagania. Jednak nie wszyscy są gotowi na tak radykalne zmiany. Samorządy opierają się nowym przepisom, co stawia przyszłość tego projektu pod znakiem zapytania. Dlaczego miasta nie chcą współpracować i co stoi za ich oporem?
Nowe zasady dla miast
Rząd, za pośrednictwem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, intensywnie pracuje nad nowelizacją ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Projekt zakłada wprowadzenie obowiązku tworzenia Stref Czystego Transportu w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców, gdzie przekroczono dopuszczalne normy dwutlenku azotu (NO2). Analizą jakości powietrza zajmie się Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Jeśli poziom NO2 okaże się zbyt wysoki, miasta będą miały 9 miesięcy na utworzenie SCT.
Dodatkowo, największe miasta oraz Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia mają być zobligowane do zakupu wyłącznie zeroemisyjnych pojazdów do obsługi transportu publicznego. Te zmiany mają na celu znaczne ograniczenie emisji zanieczyszczeń, zwłaszcza że 80% floty miejskich autobusów w Polsce znajduje się właśnie w największych miastach.
Które miasta muszą wprowadzić SCT?
Pomimo ambitnych planów rządu, zmiany będą dotyczyć zaledwie kilku miast w Polsce. W 2023 roku dopuszczalny poziom NO2 został przekroczony jedynie w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Katowicach. Warszawa jako jedyna z tych miejscowości już wprowadziła Strefę Czystego Transportu, wyprzedzając rządowe plany.
Kraków natomiast zmaga się z problemami prawnymi, które opóźniły wprowadzenie SCT o rok. Wrocław już teraz wie, że nie zdąży na czas, a Katowice do tej pory nie wykazały większego zainteresowania stworzeniem strefy.
Samorządy nie są przekonane
Choć rząd naciska na jak najszybsze wprowadzenie SCT, wiele miast pozostaje sceptycznych wobec tego pomysłu. Władze lokalne obawiają się, że wprowadzenie stref spotka się z negatywną reakcją mieszkańców, a koszty takiej rewolucji będą zbyt wysokie. W miastach takich jak Łódź, Opole czy Poznań temat jest analizowany, ale wciąż nie zapadły żadne konkretne decyzje.
W Lublinie i Szczecinie co prawda są plany związane z SCT, ale na razie brakuje szczegółów. Z kolei w Gdańsku, Gdyni, Olsztynie i Bydgoszczy władze miejskie nie chcą nawet rozważać tego rozwiązania. Włodarze tych miast czekają na pierwsze efekty wprowadzenia stref w Warszawie i Krakowie, zanim podejmą decyzje o ewentualnym wdrożeniu SCT u siebie.
Czy SCT to melodia przyszłości?
Pomimo presji ze strony rządu, wiele polskich miast nie jest gotowych na wprowadzenie Stref Czystego Transportu. Samorządy obawiają się zarówno kosztów, jak i społecznych protestów, które mogą wynikać z ograniczeń wjazdu dla samochodów zanieczyszczających powietrze. Choć rządowa nowelizacja ustawy jest już po konsultacjach społecznych, trudno przewidzieć, kiedy i czy w ogóle zmiany te zostaną powszechnie wprowadzone. Na razie wydaje się, że wprowadzenie SCT w Polsce to raczej odległa przyszłość.
Jednocześnie samorządy zwracają uwagę na inne sposoby walki z zanieczyszczeniem powietrza, takie jak rozwój transportu publicznego, rowerowego oraz modernizacja miejskiej floty autobusowej. W ich opinii takie działania mogą być równie skuteczne, a jednocześnie mniej radykalne niż restrykcyjne strefy.