Klienci Wojtka z Zanzibaru z bólem wspominają wakacje na wyspie
Na światło dziennie wychodzi coraz więcej faktów związanych z hotelarskim przedsięwzięciem "Wojtka na Zanzibarze". Tym razem sprawą zajęła się “Uwaga”, która już w lutym skontaktowała się z osobami, którzy byli klientami Wojciecha. Co miały do powiedzenia na temat warunków, jakie zastali w jego hotelu? Jak czuły się osoby, które straciły pieniądze?
Popularny hotelarz "Wojtek na Zanzibarze", który w przeszłości skazany był za oszustwa, w lutym tego roku musiał poinformował, że zmuszony został zawiesić swoja działalność hotelową na Zanzibarze. Klientów miał natomiast wielu, ponieważ jak sami twierdzą, wizerunek w mediach społecznościowych Wojciecha wzbudzał w nich zaufanie.
Niestety, zanim ogłosił on zawieszenie działalności, wielu Polaków już wykupiło jego wakacje na Zanzibarze. Nie kryli więc rozczarowania i mieli pretensje do hotelarza, że wcześniej nie było z nim żadnego kontaktu i nie podał informacji o zawieszeniu działalności.
“Uwaga dotarła” do osób pokrzywdzonych
W programie “Uwaga” wypowiedziało się kilka osób, które skorzystały wtedy z usług Wojtka. W lutym relacjonowały warunki pobytu w jego hotelu.
"Mieliśmy tu przyjechać na fajne wakacje, a teraz się boimy. Z tego co wiemy, właściciel nie płaci tutejszym ludziom już od 2 miesięcy. Nie wiemy jak wrócimy, my się po prostu boimy" - mówiła jedna z Polek, która w lutym przebywała w obiekcie należącym do Wojciecha.
Głos zabrała również kolejna turystka, która na wakacje przyjechała z trzema innymi dorosłymi oraz dwójką dzieci (w tym 11-miesięcznym):
"Na chwilę obecną nie ma kontaktu z nikim. Tu jest mnóstwo dzieci i one się boją. Było dużo promocji, kiedy właściciel już wiedział, że ma problemy. Robił to po to, żeby zgarnąć jak najwięcej pieniędzy - wspominała, przypominając treść ofert Wojciecha.
Goście przebywający wtedy w udostępnionych przez Wojciecha miejscach skarżyli się też na brak czystości oraz na konieczność zakupu kryptowaluty, którą wymyślił sam Wojciech. Niemożliwe było więc odzyskanie kosztów, ponieważ jak twierdzi jedna z jego klientek “kupione "pieniądze nie mają wartości”.